Rynek Internetu Rzeczy cały czas się rozwija, a rozwiązania z tego zakresu stały się także usługami, co określane jest z angielskiego: IoT as a Service. Oczywiście, jak we wszystkich innych usługach, najważniejsze jest bezpieczeństwo. 

Internet Rzeczy pozwala wykonywać zdalnie coraz więcej zadań. Serwisowanie urządzeń, ich obsługa, kontrola nad infrastrukturą przemysłową całego przedsiębiorstwa, to tylko niektóre z możliwości. Zajmujący się rozwiązaniami IoT starają się dostosować swoją ofertę do potrzeb rynku. Najpierw oferowano sprzedaż komponentów pozwalających na budowę środowisk sieciowych, kolejnym krokiem była sprzedaż pełnych systemów, w końcu nastąpił też przełom w postaci sprzedaży IoT jako zintegrowanej usługi.

Wydatki na IoT rosną

W 2021 roku duże firmy wydały na zakup infrastruktury IoT średnio 400 tys. dolarów – tak wynika z badania Gartnera. W 2022 roku ma nastąpić wzrost tych wydatków o ponad 50 proc. Jak więc widać jest to rynek, na którym obroty rosną bardzo dynamicznie.

Podstawową kwestią jest jednak obecnie bezpieczeństwo przy stosowaniu IoT. Nie jest to kwestia prosta, bo Internet Rzeczy jest systemem wielopoziomowym. Bezpieczeństwo należy zapewnić nie tylko w przypadku punktów końcowych, ale również we wszystkich połączeniach sieciowych oraz w chmurze. 

Konieczna współpraca 

Dostawcy urządzeń odpowiedzialni są za bezpieczeństwo urządzeń, za bezpieczeństwo połączeń odpowiadają dostawcy sieci, zaplecze zabezpieczają natomiast dostawcy usług chmurowych. Zapewnienie kompleksowego bezpieczeństwa wymaga jednak współpracy wszystkich podmiotów odpowiedzialnych za wymienione elementy systemu.

Idealnym rozwiązaniem byłoby zintegrowanie wszystkich działań związanych z bezpieczeństwem Internetu Rzeczy w jednym miejscu. Naturalnym adresatem takiego postulatu wydaje się konkretny dostawca rozwiązania IoT as a Service. Daje to szansę na realny sukces w wyścigu z hakerami, którzy coraz częściej atakują systemy IoT.

Źródło: Computerworld.pl

 

Klaudia Wojciechowska

Żyjemy w świecie pełnym czujników, które ułatwią nam szereg czynności: od sprawdzania stanu zdrowia po odczyty liczników energii. Według zapowiedzi ekspertów, do 2030 roku większość klientów firm energetycznych będzie miała zamontowane liczniki zdalnego odczytu.

Technologie wchodzące w skład Internetu Rzeczy (ang. Internet of Things) i Smart Cities zadziwiają mnogością dostępnych rozwiązań. Dzięki innowacjom IoT możemy zaoszczędzić czas i skupić się na innych czynnościach. Dotyczy to także pomiarów energii. Analitycy rynku wskazują, że liczniki zdalnego odczytu mają zostać zainstalowane u co najmniej 80 proc. odbiorców końcowych w Polsce do 2028 roku.

Regulacja prawna

Już 2 lutego 2022 roku w Dzienniku Ustaw pojawiło się rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie procesów rynku energii. Jest to wykonawczy akt prawny do tzw. ustawy licznikowej z 2021 roku, która wprowadziła system inteligentnego opomiarowania w Polsce. Centralny System Informacji Rynku Energii (CSIRE) zacznie działać od 1 lipca 2024 roku.

Inteligentne czujniki pomiarowe oznaczają rozliczenia na podstawie danych rzeczywistych. Konsument może też korzystać z wygodnej z aplikacji do sprawdzania zużycia energii, a także funkcjonować jako prosument, bez konieczności wymiany licznika na nowy.

Nowy system to także poważne oszczędności. MŚiK szacuje, że technologia pozwoli odbiorcom zaoszczędzić do 11,3 mld PLN. Koszty jej wdrożenia kształtują się natomiast na poziomie nieco ponad 7 mld PLN.

Więcej korzyści

Centralny System Informacji Rynku Energi będzie też przetwarzać informacje z rynku energii. Dzięki temu konsument, mając dostęp do rzetelnych danych, będzie mógł wybrać odpowiedniego dostawcę. W łatwy sposób otrzymamy zatem najnowsze oferty, informacje o przysługujących zniżkach i opcje zmiany taryfikatora.

Na początku 2022 roku spółka TAURON Polska Energia wykazała, że już ponad 840 tys. klientów spółki korzysta ze zdalnego odczytu pomiarów. We Wrocławiu w ramach projektu Smart City przeprowadzono pilotażową zmianę liczników na korzystające z zalet Internetu Rzeczy. Jerzy Topolski, wiceprezes zarządu TAURONA, zapowiada, że system da operatorowi możliwość efektywniejszego monitorowania stanu i pracy sieci w czasie rzeczywistym.

Twórcy CSIRE zapewniają ponadto, że dane konsumentów będą bezpieczne i zabezpieczone przed atakami z zewnątrz, a ich udostępnianie będzie przebiegało w ramach przejrzystych zasad.

Źródło: globenergia.pl

 

Michał Koch

Przy użyciu nowych rozwiązań technologicznych można stale monitorować warunki przechowywania zbiorów książek i dokumentów. Dodatkowo korzystanie z urządzeń działających w rozproszonej sieci pozwala większym instytucjom zbierać wszystkie dane w jednym miejscu, a co za tym idzie stale trzymać rękę na pulsie we wszystkich lokalizacjach, w których gromadzą zbiory. 

Zadaniem każdej biblioteki i archiwum jest odpowiednie przechowywanie zbiorów. Stawia to przed tymi placówkami wiele wyzwań. Książki i dokumenty, które nie są przechowywane w należytych warunkach, po prostu niszczeją. 

Nowe możliwości na tym polu daje wykorzystanie sieci LoRaWAN. Podstawowym atutem tej technologii jest duży zasięg. Wykorzystując nawet jedną, dobrze umiejscowioną antenę, jesteśmy w stanie pokryć zasięgiem kilka sąsiadujących ze sobą miejscowości, w których mogą znajdować się różne oddziały naszej organizacji. Urządzenia LoRaWAN charakteryzuje również bardzo długi (liczony w latach) czas pracy na jednej baterii. Brak wymogu dostępu do stałego źródła zasilania daje też swobodę zlokalizowania czujnika i nie wymusza budowy żadnej dodatkowej instalacji. 

 

Idealne powietrze

Istnieje wiele warunków jakie powinno spełniać idealne środowisko do przechowywania zbiorów w bibliotekach i archiwach. Jednym z podstawowych są odpowiednie parametry powietrza, a kluczową rolę odgrywa jego wilgotność. Zastosowanie czujników podłączonych do sieci LoRa w kilku miejscach może pomóc w ustaleniu rzeczywistej wilgotności pomieszczenia oraz w szybkim ustaleniu lokalizacji potencjalnej nieszczelności. 

Ważnym aspektem jest także skład oraz temperatura powietrza. Wyjątkowo niekorzystny wpływ na stan papieru, pergaminu i skóry mają: dwutlenek siarki, tlenki azotu i ozon. W zamkniętych pomieszczeniach łatwo rozwijają się także grzyby i owady. Ważne jest więc utrzymanie powietrza dobrej jakości. Należyte wietrzenie wymaga jednak odpowiedniej wprawy i wyczucia, i nie może odbywać się szablonowo. Aby wietrzenie było skuteczne trzeba ciągle zwracać uwagę na termometr, higrometr i inne specjalistyczne urządzenia, bez których nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich czynników środowiskowych. W przypadku dużych powierzchni staje się to wręcz niemożliwe. 

Na rynku są już jednak dostępnie urządzenia LoRa, które pozwalają monitorować wszystkie te czynniki i agregować dane na ich temat w jednym miejscu. Programowalne sterowniki LoRaWAN w połączeniu z inteligentnym oprogramowaniem mogą nawet zarządzać (w zautomatyzowany sposób) całym systemem klimatyzacji, wymiany i filtracji powietrza.

 

Kontrola oświetlenia

W bibliotekach i archiwach, które są często użytkowane przez człowieka, należy też zwrócić uwagę na odpowiednie oświetlenie. Narażenie zbiorów na bezpośrednie działanie światła słonecznego niesie katastrofalne skutki – negatywnie wpływa na trwałość i wygląd przechowywanych dokumentów. 

Dostępne w sprzedaży czujniki światła są już w stanie ciągle monitorować jego barwę i natężenie. Podobnie jak we wcześniej omawianym rozwiązaniu można też przy pomocy programowalnych sterowników precyzyjnie sterować oświetleniem, w tym także regulować pracę zasłon i żaluzji.

 

Alarmy

Dużą ostrożność należy wreszcie zachować przy eksponowaniu cennych książek i dokumentów na wystawach. Do systemów antykradzieżowych już wkrótce mogą dołączyć także LoRowe czujki, które potrafią wykrywać nacisk lub jego brak na regale lub podpórce, a po wykryciu nieprawidłowości wznieść alarm.

 

Wymienione koncepcje wykorzystania sensorów LoRa stanowią zaledwie kilka najbardziej podstawowych (i dostępnych) propozycji. Z pewnością pojawiać się będzie coraz więcej możliwości, które przyniosą realną oszczędność czasu, zasobów i pieniędzy.

Światowy rynek Internetu Rzeczy rozwija się bardzo szybko. Senet, amerykański dostawca sieci LPWAN, nawiązał współpracę z Eutelsat Communications, TrakAssure i Wyld Networks. Celem powstałej inicjatywy jest zapewnienie zintegrowanej i interoperacyjnej łączności naziemnej i satelitarnej LoRaWAN dla klientów na całym świecie. 

Firmy są ukierunkowane na wsparcie globalnego łańcucha dostaw, w tym na śledzenie zasobów i ładunków. Umacniając tę ​​wielostronną współpracę, organizacje utworzyły Konsorcjum Multimodal IoT Infrastructure Consortium (MMIIC), którego zadaniem jest sformalizowanie i ukończenie wszystkich testów technicznych oraz programów pilotażowych i komercyjnej dostawy pierwszych produktów.

Następnym krokiem jest przygotowanie produktów zaprojektowanych w celu rozszerzenia zastosowania łączności LoRaWAN na rynki, które mogą skorzystać z połączenia satelitów Low Earth Orbit (LEO) i łączności z siecią naziemną. 

Testowane nanosatelity zapewnią zasięg LoRaWAN, umożliwiając urządzeniom wyposażonym w czujniki, przesyłanie danych niezależnie od ich lokalizacji. Usuwają przy tym luki w zasięgu sieci naziemnej na obszarach wiejskich, szlakach żeglugowych i transportowych oraz w innych trudnych do dotarcia obszarach. 

Dzięki możliwościom zarządzania siecią urządzenia IoT będą domyślnie łączyć się z sieciami naziemnymi Senet i automatycznie przełączać się na satelitę, gdy wykryte zostaną luki zasięgowe. We współpracy z TrakAssure i Wyld Networks, Senet zakończy również integrację aplikacji i testowanie urządzeń ze swoim serwerem sieciowym. Ma to zagwarantować niezawodność rozwiązania do monitorowania łańcucha dostaw.

Usługa ma być uruchomiona dla zastosowań komercyjnych w drugiej połowie 2022 roku, a pilotażowe testy były zapowiadane na luty tego roku.

Standard LoRaWAN znalazł entuzjastów również w Polsce, gdzie Grupa MiŚOT realizuje program Polska LoRaWAN w każdym powiecie, którego kolejnym etapem będzie Polska LoRaWAN w każdej gminie.

 

Michał Koch

Rozwój technologiczny nie pomija żadnych sprzętów, nic więc dziwnego, że technologia Smart wkroczyła także do naszych kuchni. Lodówki mogą teraz służyć nie tylko do przechowywania żywności. 

Co sprawia, że lodówka jest Smart? Przede wszystkim musi mieć dostęp do internetu, bo bez tego zdalne sterowania i dokładanie kolejnych funkcji nie będzie dostępne. Połączenie Wi-Fi umożliwia lodówce stały kontakt z właścicielem i oferowanie mu rozwiązań, jakie jeszcze niedawno w ogóle z lodówkami się nie kojarzyły. 

Koniec z magnesami i karteczkami

Chociaż zwolennicy ozdabiania lodówek będą rozczarowani, technologia stosowana w inteligentnych modelach pozwala zastąpić magnesy i karteczki ekranami multimedialnymi. 

Ekran taki może wyświetlać nie tylko listę zakupów, ale cały kalendarz, dzięki któremu łatwiej zaplanujemy nasze aktywności. Wizyty u lekarza, ważne spotkania, notatki, wiadomości – wszystko w jednym miejscu. Żadna karteczka nie spadnie, a wiadomość nie umknie. W dodatku na ekranie można wyświetlać rysunki czy zdjęcia (nawet całe albumy). Ekran może też zastąpić książkę kucharską i posłużyć do wyświetlania przepisu, na podstawie którego gotujemy. Podpowie też ile gramów danego produktu zawiera szklanka, łyżka i łyżeczka. 

Spojrzenie do wnętrza

Smart lodówki posiadają także systemy kamer, co pozwala na podglądanie ich wnętrza bez konieczności otwierania drzwi (każde otwarcie oznacza przecież dodatkowe zużycie prądu i źle działa na przechowywaną żywność). Co więcej, zawartość lodówki można w dowolnej chwili sprawdzić nie tylko na zewnętrznym ekranie multimedialnym, ale też na smartfonie właściciela.

To rozwiązanie pomaga także tym, którzy podczas zakupów zapominają czego im brakuje. Dzięki połączeniu smartfona z lodówką zawsze mogą to sprawdzić. Mogą też tworzyć specjalną listę zakupową za ekranie lodówki, która po zintegrowaniu sprzętów, będzie dostępna również w aplikacji na smartfonie. Nigdy więcej zakupów bez listy zakupowej, która została na blacie kuchennym! 

Kuchnia TV

Ekran na podłączonej do internetu lodówce może też pełnić dodatkowego telewizora lub odtwarzacza multimedialnego. W trakcie gotowania można więc oglądać serial, ulubiony program telewizyjny, odtwarzać muzykę, słuchać audiobooka albo radia. 

Jakbyśmy mieli się czepiać… 

Jako wadę większości inteligentnych lodówek (różnych producentów) można wskazać ich gabaryty. Po prostu nie należą one do najmniejszych modeli albo raczej – nie są przeznaczone do małych kuchni. 

Co do zużycia energii elektrycznej natomiast (przy coraz wyższych cenach prądu może to być jedna z podstawowych kwestii rozważanych przy zakupie sprzętu), producenci uspokajają. Inteligentne lodówki tworzone są tak, by zużywać jak najmniej energii. 

Klaudia Wojciechowska

Autonomiczny bus był już dwukrotnie testowany w Gdańsku. W 2019 roku woził ludzi do Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego, a w 2021 uruchomiony został na Cmentarzu Łostowickim. Według zapowiedzi prezydent Gdańska, docelowo pojazdy tego typu mają kursować na obrzeżach miasta, pozwalając mieszkańcom dalej położonych osiedli dojechać do najbliższego przystanku.

Podczas pierwszych testów autonomiczny autobus w Gdańsku przejechał 632 km i przewiózł 3325 osób. Wtedy też, dla bezpieczeństwa, cały czas w pojeździe znajdował się operator. Z uwagi na, potwierdzony przeprowadzoną wśród pasażerów ankietą, sukces testów postanowiono eksperyment powtórzyć i poszerzyć ich zakres. 

W okresie od 7 października do 12 listopada 2021 r. (oprócz samego Święta Zmarłych) bus jeździł na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku. Było to możliwe z uwagi na fakt, że główna aleja cmentarza posiada status drogi publicznej, na której można jeździć z prędkością do 5 km/h. Co istotne, w czasie testów na trasie przejazdu autobusu utrzymany był także ruch pieszy i samochodowy, co było dodatkowym wyzwaniem dla pojazdu autonomicznego.

Tym razem pojazd wykonał 450 kursów, przewiózł 2017 pasażerów i przejechał ponad 989 km.

Tym razem operator nie był obecny w busie. Nadzorował zdalnie widok z kamer i wydawał pojazdowi polecenia. W sytuacjach krytycznych mógł przełączyć pojazd na zdalnie sterowanie. 

Oba projekty dofinansowane były z programu Interreg Region Morza Bałtyckiego. Oprócz testów busa miasto odpowiado także za analizę prawnych aspektów autonomicznej mobilności. Warto też wspomnieć, że w 2021 roku projekt Sohjoa Last Mile wdrożył też dwa inne pilotaże. Uczestniczyły w nich także Kongsberg i Tallin, a głównym celem testów było zbadanie możliwości jazdy busem bez operatora na pokładzie. Koordynatorem projektu jest Metropolia University of Applied Sciences w Helsinkach (Finlandia).

W Gdańsku nie obyło się jednak bez problemów. Głównym było zapewnienie stabilnego łącza internetowego na całej trasie przejazdu busa. Trzeba było korzystać z sieci aż czterech dostępnych w tym rejonie operatorów ponieważ żaden z nich nie mógł zaoferować w pełni stabilnego przesyłu danych. Jak czytamy w materiałach podsumowujących testy, spadek prędkości i jakości łącza obserwowano głównie w godzinach szczytu komunikacyjnego i w weekendy. Pojawiały się w związku z tym opóźnienia i znaczne obniżenie jakości transmisji z obrazu kamer, co powodowało, że możliwości operatora w kwestii oceny sytuacji były poważnie utrudnione. 

 

Klaudia Wojciechowska