Coraz więcej osób w Polsce posiada w swoich domach i mieszkaniach inteligentne rozwiązania. Czasem jest to jakaś jedna rzecz, u niektórych cały dom wręcz wypełniony jest IoT. Najczęściej rozwiązania smart home pomagając oszczędzać energię, często też sprawiają, że codzienne czynności stają się prostsze. Co lubimy najbardziej w smart home i dlaczego sięgamy po technologię?

Badania nad korzystaniem z rozwiązań smart home przeprowadzili eksperci z Grupy IQS na zlecenie Samsunga. Ich efektem jest raport „Inteligentne urządzenia AGD”. Przepytano 1027 dorosłych Polek i Polaków. Starano się przy tym dowiedzieć, jakie inteligentne rozwiązania pojawiają się w polskich domach i które z nich najbardziej sobie cenimy.

Niemal 75 proc. badanych stwierdziło, że rozwiązania smart home wydają im się atrakcyjne. Głównie zainteresowane są nimi osoby przed 30 rokiem życia, które doceniają komfort życia możliwy dzięki IoT. Jednak jeszcze ważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, jakiego oczekują od inteligentnych urządzeń. Na ten aspekt zwróciło uwagę aż 90 proc osób.

Ekonomia przede wszystkim

Większość Polek i Polaków korzysta już z rozwiązań smart. 75 proc. ma przynajmniej jedno tego typu urządzenie. Najczęściej jest to smart TV. Ma je 54 proc. badanych. Inteligentne pralki posiada 46 proc. osób, a lodówki 41 proc. Głównie są to osoby przed 30 rokiem życia, ale nie tylko. Co jednak dość charakterystyczne, 90 proc. osób sięga po rozwiązania smart z uwagi na możliwość obniżenia zużycia energii. Pozwala im to ograniczyć wydatki i w ten sposób lepiej zarządzać domowym budżetem. 

Po inteligentne rozwiązania sięgamy też częściej, gdy są one łatwe w obsłudze i posiadają intuicyjne aplikacje. 6 na 10 osób chciałoby móc zarządzać inteligentnymi urządzeniami w całym domu z poziomu jednej aplikacji w telefonie. Mogliby dzięki temu wysyłać polecenia do różnych urządzeń (jak pralka, która zrobi pranie przed powrotem do domu czy ekspres do kawy, którzy przywita ich gorącym napojem po powrocie).

Badani pozytywnie wskazywali również na dodatkowe funkcje aplikacji, która wspiera zarządzanie domowym budżetem. Tu również na pierwszym miejscu było monitorowanie zużycia energii. Miesięczne, tygodniowe, dzienne, a nawet godzinowe zużycie energii poszczególnych urządzeń domowych pozwala lepiej organizować ich pracę.

Zintegrowany system

Zintegrowany system smart w połączeniu z aplikacją to lepsze panowanie nad tym, co dzieje się w mieszkaniu niezależnie, gdzie jesteśmy. Można podłączyć do niego kamery, czujniki ruchu i czujnik zasilania. To zwiększa poczucie bezpieczeństwa i gwarantuje poczucie panowania nad tym, co dzieje się w domu. Także gdy jesteśmy na urlopie.

W czasie, gdy rosną koszty energii, rozwiązania z zakresu inteligentnego domu zyskują na popularności, oferując użytkownikom szansę na znaczne oszczędności. Eksperci szacują, że wzrost kosztów energii elektrycznej dla odbiorców w 2024 roku może wynieść nawet 70 proc. 

Jak podkreśla Benoit Caudy, specjalista z firmy Netatmo, będącej liderem na rynku smart home, inteligentne systemy grzewcze pozwalają na poważne oszczędności i są szczególnie przydatne dla osób korzystających z ogrzewania gazowego, elektrycznych kotłów, pomp ciepła czy bojlerów.

Kluczowym elementem ogrzewania inteligentnego domu jest termostat. Odpowiednie oprogramowanie pozwala zaś na tworzenie harmonogramów uruchamiania systemów grzewczych dopasowanych do rytmu życia użytkowników. Kiedy domownicy opuszczają dom, system ogrzewania wyłącza się lub ogranicza pracę, co przyczynia się do znaczących oszczędności. Przed powrotem mieszkańców termostat ponownie uruchamia zaś ogrzewanie, zapewniając komfortową temperaturę. Może on również dostosowywać ją do preferencji użytkowników, na przykład obniżając w nocy i podnosząc rano.

Osoby korzystające z ogrzewania elektrycznego mają też możliwość dostosowania harmonogramu pracy kotła do taryf energetycznych. Zdalne sterowanie termostatem umożliwia wyłączenie ogrzewania w momencie zmiany cennika. Ponadto, połączenie termostatu z czujnikami otwarcia okien pomaga unikać marnotrawienia energii podczas wietrzenia pomieszczeń.

Inteligentny termostat generuje także raporty dotyczące zużycia energii, oszczędności i ewentualnych problemów z grzejnikami. Dzięki temu użytkownicy mogą na bieżąco monitorować zużycie energii. 

Ankieta przeprowadzona wśród użytkowników Netatmo wykazała, że 90 proc. z nich zaoszczędziło energię (i pieniądze) dzięki instalacji termostatu typu smart, a 72 proc. stwierdziło, że można nieco obniżyć temperaturę ogrzewania, utrzymując przy tym komfort cieplny.

Optymalizacja zużycia energii dzięki technologiom inteligentnego domu staje się coraz bardziej dostępna i wygodna dla konsumentów. Przyczynia się to do ograniczenia wpływu kryzysu energetycznego na budżety domowe i środowisko, co stanowi znaczący krok w kierunku bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów naturalnych.

Jeżeli ktoś zastanawia się gdzie są granice wykorzystania internetu rzeczy, napotyka nie lada wyzwanie intelektualne. Integracja sedesu z IoT? Proszę bardzo. Ponadto można w ten sposób wprowadzić do naszej codzienności nowy sposób diagnostyki medycznej. 

Tradycyjne sedesy stosowane w naszych toaletach nie mają nic wspólnego z nowoczesną technologią, a tym bardziej z IoT. Jednak toalety w Japonii słyną z tego, że wyposażone są w wiele rozwiązań technologicznych z panelem obsługi, którego nie powstydziłby się kokpit samolotu.

Teraz możliwość połączenia toalety i systemów elektronicznych może zostać wykorzystana także do nowoczesnej medycyny i zadań diagnostycznych. Pomysł pojawił się jako odpowiedź na to, że zgodnie z badaniami pacjenci nie stosują się do zaleceń lekarzy i często nie przyjmują regularnie przepisywanych lekarstw. Sprawia to trudności w zbieraniu informacji o ich stanie zdrowia i planowaniu leczenia.

Według WHO, gdyby znaleźć sposób na zmianę tej sytuacji, wpłynęłoby to pozytywnie na światowe statystyki dotyczące zdrowia ludności Ziemi. Działanie takie byłoby skuteczniejsze niż stworzenie i wdrożenie jakiejkolwiek terapii medycznej.

Sedes z Ameryki

Zespół z Rochester Institute of Technology (RIT) z Nowego Jorku postanowił znaleźć na to sposób. Tak narodziła się koncepcja wykorzystania w celu zbierania informacji medycznych naszych domowych toalet uzupełnionych o zestaw czujników, które znajdują się w desce sedesowej.

Opracowana przez naukowców deska wyposażona jest w czujniki zbierające dane o zdrowiu pacjenta podczas każdej wizyty w toalecie. Pozwoli to na szybsze dostrzeżenie zmian stanu zdrowia i wdrożenie odpowiedniego leczenia. 

Istnieją już toalety pozwalające na analizę moczu i kału, ale w tym przypadku diagnostyka będzie jeszcze szersza. Deska będzie monitorować parametry związane z pracą serca (tętno, ciśnienie i stopień natlenienia krwi). Dzięki specjalnym rozwiązaniom deska będzie mogła nie tylko zbierać i analizować dane, ale również wysyłać je do systemu, do którego dostęp będzie miał lekarz.

Najlepsze w tym rozwiązaniu jest to, że cała niezbędna technologia mieści się w specjalnej (wodoszczelnej) desce, która zasilana jest baterią i wyposażona w łączność bezprzewodową. Pozwala to na jej zaadaptowanie praktycznie do każdej muszli klozetowej.

Taki sposób prowadzenia diagnostyki uchroni część pacjentów z problemami kardiologicznymi przed koniecznością wszczepiania czujników w okolicach tętnic. 

Źródło: forbot.pl

Wiele osób posiada zwierzęta domowe. Z pewnością docenią one wsparcia w opiece nad podopiecznymi ze szczególnym uwzględnieniem lokalizacji zwierzęcia na wypadek, gdyby uciekło. Wyposażenia zwierzęcia w chip pozwala je łatwo zidentyfikować, gdy zostanie znalezione, jest także sposób by skrócić czas ewentualnych poszukiwań. 

Internet Rzeczy wykorzystywany w opiece nad zwierzętami daje różne możliwości. To ich obserwacja, lokalizowanie, czy zbieranie informacji o stanie zdrowia zwierzaków. 

Odbywa się to na przykład poprzez czujniki drzwi, dzięki którym wiemy, kiedy zwierzę opuściło dom, ale także poprzez sprzęty umieszczane na samych zwierzętach. Inteligentne systemy wraz ze specjalnymi aplikacjami pozwalają mieć kontrolę nad tym, gdzie jest nasze zwierzę praktycznie w każdej chwili. Niezależnie czy jest to zwierzę wychodzące, czy chwilowy uciekinier. Każdy właściciel może też wybrać takie rozwiązanie, które najlepiej odpowiada jego potrzebom. 

Różne rozwiązania śledzenia zwierząt

Sposobów na śledzenie zwierząt domowych przez IoT jest wiele. Może być to GPS, LoRa, Wi-Fi lub Bluetooth. Każdy z tych systemów wiąże się z określonymi zaletami, ale również wadami. Przed wyborem jednej technologii warto zastanowić się, jaka usługa sieci komórkowej znajduje się w danej okolicy i czy ona jest najlepszym rozwiązaniem, jaki mamy budżet i jaki obszar śledzenia zwierzęcia zakładamy. 

Śledzenie zwierząt przy użyciu urządzeń radiowych

Urządzenia śledzące w tym systemie wykorzystują do zlokalizowania zwierzęcia częstotliwości radiowe. Informacje o tym, jak daleko jest zwierzę przekazuje nadajnik na lokalizatorze. Technologia nie wykorzystuje masztów telekomunikacyjnych, więc może być stosowana także w tych miejscach, gdzie zasięg telefonii komórkowej nie jest najlepszy.

Radiowe urządzenia do śledzenia zwierząt mają przeważnie ograniczony zasięg. Ponadto w przypadku dużego zagęszczenia drzew czy budynków sygnał odbija się od nich, a to utrudnia lokalizację zwierzęcia. Spore gabaryty nadajników pozwalają na pozycjonowanie jedynie większych zwierząt. Sprawdzą się raczej przy dużych rasach psów, ale nie przy kotach. 

Śledzenie zwierząt z wykorzystaniem GPS

Technologia systemu opartego na GPS oferuje bardzo dokładne ustalenie pozycji, a następnie przesyła informacje o lokalizacji zwierzęcia za pomocą innych technologii np. na smartfon jego opiekuna. Jeśli GPS przesyła dane za pomocą sieci GSM, wykorzystuje ona maszty telekomunikacyjne, więc najlepiej sprawdza się tam, gdzie jest ich odpowiednie zagęszczenie i dobry zasięg. W mieście pozwala na określenie lokalizacji zwierzęcia w obrębie kilku przecznic, często nawet z dokładnością do dwóch metrów.

Obroże satelitarne i GPS mają jednak wadę. Brak wyraźnej linii satelitarnej do lokalizacji albo słaby sygnał telefonii komórkowej nie pozwalają na prawidłowe korzystanie z tego rozwiązania. Użytkownik musi również liczyć się z miesięczną opłatą za usługę. Częsta i duża transmisja to także szybkie zużycie baterii i może się okazać, że w przypadku zgubienia zwierzaka rozładuje się ona, zanim uda się zwierzę odnaleźć.

LoRa w śledzeniu zwierząt 

Rozwiązanie oferowane przez system LoRa opiera się o standard oszczędzający baterię. W porównaniu z systemem GPS bateria wytrzymuje nawet pięć razy dłużej. Odpowiadają za to niskie szybkości transmisji danych i mniejszy ich transfer. Oba systemy mogą też współpracować. GPS będzie wówczas używany do lokalizacji, a LoRa do przesyłania danych.

System ten może być wykorzystywany zarówno wewnątrz pomieszczeń, jak i na zewnątrz. Technologia LoRa i jej wykorzystania pojawiają się już na całym świecie, ich popularność rośnie także w Polsce. Może być to także tani (bo energooszczędny) sposób na śledzenie swojego zwierzaka.

Śledzenie zwierząt przy użyciu Bluetooth

System śledzenia zwierzęcia z wykorzystanie Bluetooth opiera się na lokalizatorze umieszczonym na zwierzęciu i smartfonie właściciela. Ten sposób można wykorzystywać raczej wewnątrz domów, gdyż zasięg lokalizatora to około 30 metrów. Sprawdzi się w przypadku wszędobylskiego kota pozostającego w domu i niewychodzącego, który czasem zagubi się w jakimś domu (lub piwnicy). Lokalizator Bluetooth pomoże go odnaleźć. 

Śledzenie zwierząt poprzez Wi-Fi

Do śledzenia zwierząt można także wykorzystywać Wi-Fi. System porównuje siłę sygnału pobliskich sieci bezprzewodowych i na tej podstawie określa lokalizację zwierzęcia. Może być to metoda bardzo precyzyjna, ale jedynie w sytuacji, gdy siła sygnału jest wystarczająca. Potrzebuje również odpowiedniej liczby pobliskich sieci bezprzewodowych.

Rozwiązania hybrydowe

Każdy z systemów śledzenia zwierząt posiada wady i zalety. Sposobem na obchodzenie wad z wykorzystaniem zalet mogą być systemy hybrydowe konstruowane tak, by z części składowych wyciągnąć to, co najlepsze. Hybrydowe rozwiązania z wykorzystaniem Internetu Rzeczy to połączenie różnych wskazanych wyżej technologii. Gdy pies czy kot jest na zewnątrz, wtedy jego śledzenie odbywa się przez system wykorzystujący GSM lub LoRę. W pomieszczeniach tracker – w celu oszczędzania baterii – może automatycznie przełączać się na Wi-Fi lub Bluetooth.

Ogród, czy okazały trawnik na działce nie zawsze oznaczają relaks. Aby dobrze wyglądały konieczne są także ogromne nakłady pracy. Szczególnie w trakcie letnich miesięcy. Wsparciem w pielęgnacji trawnika są inteligentne roboty koszące, które samodzielnie poruszają się po wyznaczonym terenie. System czujników pozwala im na pracę nawet w ogrodach, które mają skomplikowany układ i aranżację.

Roboty koszące – co trzeba o nich wiedzieć?

Jeśli dotychczas korzystaliśmy z tradycyjnej kosiarki ze zbiornikiem, z którego co jakiś czas musieliśmy wysypywać skoszoną trawę, to pierwszą różnicą będzie już to, że w przypadku robotów koszących nie ma zbiorników na trawę. W tym przypadku wykorzystywane jest mulczowanie, czyli rozdrabnianie skoszonych źdźbeł trawy i pozostawienie jej cienkiej warstwy na trawniku. Jest to także ekologiczny sposób nawożenia gleby – cienka warstwa rozdrobnionej trawy zapobiega parowaniu wody i dostarcza roślinności składników odżywczych.

Warto też dodać, że roboty koszące mogą strzyc trawnik o dowolnej porze (także nocą). 

Wybierając odpowiednie urządzenie powinniśmy przede wszystkim określić, na jakiej powierzchni będzie wykorzystywane, jak wygląda teren, na którym będzie pracować i jakich dodatkowych funkcji oczekujemy. Przy trawnikach do 350 m2 wybór może paść – przykładowo – na robota koszącego Einhell Freelexo 350. Urządzenie to sprawdzi się też w ogrodach o skomplikowanym układzie, gdyż zostało wyposażone w wiele czujników pozwalających na płynne przemieszczanie. Czujniki uderzenia, podniesienia i pochylenia pomagają tego typu urządzeniom wykrywać i omijać przeszkody oraz dostosować pracę do nawierzchni. Wiele z tych robotów potrafi pokonywać wzniesienia.

Komunikacja smartfonem

Niektóre z robotów koszących, na przykład przeznaczony do nieco większych powierzchni Stiga G 600, pozwalają kontrolować koszenie z poziomu smartfona. Inne jeszcze, jak Nac RLM1000-DY, posiadają czujnik deszczu i – dla własnego bezpieczeństwa – nie wyjadą do pracy gdy pada. 

Zabezpieczenia robotów (np. kod PIN) gwarantują, że urządzenie nie zostanie uruchomione przez dzieci. Można im też zaprogramować godzinę rozpoczęcia pracy oraz inne parametry m.in. koszenie cykliczne, by robot sam dbał o odpowiedni wygląd trawnika niezależnie, czy my o tym pamiętamy. 

Ustawienia koszenia pozwalają też zwykle na wybranie wysokości trawy od 20 mm do 60 mm.

Niezależnie od tego, do jakiej powierzchni ogrodu przeznaczony jest dany robot koszący i jakimi parametrami się charakteryzuje, łączy je jedna cecha – podobnie jak roboty sprzątające po zakończonej pracy (lub gdy potrzebuje naładować baterię), wracają do stacji dokującej.

Możliwości oferowane przez funkcje Home Connect i połączenie zmywarki z Wi-Fi pozwalają na kolejny krok do lepszego planowania zmywania. Zmywarka kontroluje liczbę dostępnych tabletek, a nawet wybór programu, który najlepiej sprawdzi się przy danym załadunku.

W coraz bardziej zabieganym świecie wiele urządzeń pomaga nam lepiej zaplanować czas i prace domowe. Jednym z nich jest bez wątpienia zmywarka do naczyń. Jest to sposób na szybsze, wydajniejsze i bardziej ekologiczne zmywanie. 

Aplikacja Home Connect pozwala sterować przez Wi-Fi sprzętami gospodarstwa domowego, w tym zmywarkami. Zanim zdecydujemy się na zakup odpowiedniego sprzętu możemy również wypróbować funkcję urządzenia demo w aplikacji Home Connect. Dzięki temu sprawdzimy, jakie daje nam to możliwości i podejmiemy przemyślaną decyzję dotyczącą zakupu chociażby zmywarki, która dzięki podłączeniu do internetu może być przez aplikację obsługiwana. 

Człowiek nadal potrzebny 

Niestety nawet inteligentna zmywarka podłączona do systemu sterującego nie zrobi wszystkiego sama. Człowiek nadal musi włożyć do niej naczynia i ją zamknąć, ale dalsze działanie urządzenia może być już w całości kontrolowane przez odpowiednie programy.

Jednym z nich jest asystent EasyStart. Czasem zastanawiamy się nad tym, który program najlepiej wybrać. Oczywiście chcemy, żeby był on energooszczędny i najlepiej jeszcze ekologiczny, ale czy taki będzie najwłaściwszy do skutecznego mycia naczyń, które właśnie wsadziliśmy do zmywarki? EasyStart zdejmuje z nas ciężar odpowiedzialności za wybór programu, gdyż dopasowuje optymalny program zmywania do konkretnego załadunku. W menu aplikacji musimy jednak wskazać jego rodzaj. Algorytm Home Connect dobierze następnie najlepszy program. 

Po zakończeniu cyklu zmywania zmywarka z Home Connect automatycznie wyłącza się i wysyła nam powiadomienie na telefon. Program ma także funkcje informujące o tym, jak zmywać w sposób poprawny oraz jak konserwować zmywarkę, by działała bezproblemowo przez długi czas.

Ratunek w sytuacji kryzysowej

Kolejną ciekawą funkcją jest zdalne uruchomienie zmywarki. Na przykład w sytuacji, gdy przed wyjściem z domu załadowaliśmy zmywarkę, ale nie włączyliśmy cyklu planując wykonanie tego po powrocie do domu. Przypuśćmy, że dostajemy informację od znajomych, którzy nieoczekiwanie planują nas odwiedzić lub będą wcześniej niż zakładaliśmy. Co wtedy? 

Możemy skorzystać z Home Connect by połączyć się ze zmywarką i wybierając opcję Speed on demand, zapewnić sobie czyste naczynia po powrocie do domu.

Możemy też zaprogramować swoje ulubione ustawienia poprzez opcję Favourite. Konfigurując swoją ulubioną kombinację wybranego programu i funkcji zapisujemy to jako ulubione. Teraz zmywarka zapamięta, jaki zestaw wybieramy najchętniej i dostosuje się do naszych wymagań.

Jakby tego było mało koniec z przeliczaniem tabletek i sprawdzaniem, ile ich zostało i na jak długo nam wystarczą. Teraz po zakupie tabletek wystarczy wpisać ich liczbę do aplikacji Home Connect. Po każdym cyklu zmywania zostanie odjęta jedna tabletka. W chwili, gdy stan zapasów będzie niski i trzeba będzie zaplanować zakup tabletek, dostaniemy specjalne powiadomienie push (także na smartfonie lub innym, podłączonym do systemu urządzeniu).

Możliwości połączenia aplikacji ze zmywarkami dzięki Wi-Fi dostępne są w wielu urządzeniach m.in. w produkowanych przez Siemensa, Boscha czy Gaggenau.

Rozwiązania Home Connect mogą również pomóc w przypadku innych urządzeń domowych. To nie tylko sposób na uruchomienie programu zmywania naczyń z poziomu telefonu, tableta lub smartwatcha. W ten sam sposób można zarządzać inteligentnymi urządzeniami jak pralki, piekarniki czy odkurzacze. Jedna aplikacja pozwala sterować nimi wszystkimi niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Dzięki temu po powrocie do domu naczynia mogą być pozmywane, ubrania wyprane, a w piekarniku będzie właśnie dopiekał się nasz posiłek. 

Źródło: home-connect.com, siemens-home,bhs-gropu.com

Pisaliśmy już o Home Assistant, warto jednak zaznaczyć, że nie jest to jedyny system Open Source do automatyki domowej. Dużą popularnością cieszy się także Domoticz. Osoby zaczynające przygodę z automatyką domową często zadają sobie pytanie, który system wybrać. Okazuje się, że nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie.

Nawet entuzjaści jednego z tych rozwiązań zauważają, że drugie także ma swoje plusy. Najważniejsza jest jednak ich wspólna cecha – oba systemy można zainstalować na różnych urządzeniach, od Raspberry Pi zaczynając. Są one też na tyle lekkie, że zawsze radzą sobie z obsługą wielu urządzeń. Zarówno Domoticz, jak i Home Assistant posiadają gotowe obrazy instalacyjne oraz szeroką dokumentację pokazującą w jaki sposób je zainstalować. Dodatkowo Home Assistant można kupić na gotowym urządzeniu (jak np. Home Assistant Yellow, czy polski AIS).

Domoticz od początku projektu był jednak nastawiony na prostotę konfiguracji, stąd jeszcze niedawno była to jego ogromna przewaga nad Home Assistantem. W Domoticzu wszystko można było wyklikać.

Dla porównania w Home Assistancie trzeba było tworzyć pliki konfiguracyjne. Warto jednak zaznaczyć, że sytuacja ta zmienia się bardzo dynamicznie i Home Assistant w większości przypadków można również konfigurować przez GUI. Home Assistant również sam potrafi wykrywać i wstępnie skonfigurować niektóre urządzenia.

Oba systemy mają też ogromne wsparcie społeczności. Za Home Assistant stoi również firma Nabu Casa, zatrudniająca komercyjnie programistów pracujących przy rozwoju projektu. Firma finansowana jest przez dobrowolne wpłaty użytkowników powiększające nieznacznie funkcjonalność Home Assistanta (jak np. dostęp przez chmurę Nabu Casa). Patrząc na funkcjonujące w Polsce i na świecie fora i grupy dyskusyjne, Home Assistant ma szerszą społeczność.

Zarówno w przypadku Domoticza, jak i HA liczba integracji jest bardzo duża. Domoticz nie chwali się wprost liczbą urządzeń, jakie możemy z nim zintegrować (skupia się przede wszystkim na protokołach), jednak jest ich kilkaset. W przypadku Home Assistanta wiadomo, że jest to już liczba ponad 2400 urządzeń. 

Należy też dodać, że w obu przypadkach systemy są otwarte i jeśli czegoś nie ma, a mamy odpowiednią wiedzę, możemy sami dopisać integracje urządzeń.

Jeśli chodzi o aktualizacje Domoticz ma 1-2 duże aktualizacje w roku i wiele małych – głównie poprawek błędów. Home Assistant zaś ma 11 dużych aktualizacji w roku (od lutego do grudnia) oraz kilka małych w ciągu miesiąca – głównie poprawki błędów. 

Home Assistant to darmowy, otwartoźródłowy system automatyki domowej działający bez potrzeby używania chmury producenta. Może mieć bardzo szerokie zastosowanie; od podstawowych automatyzacji włączających światła po złożone scenariusze mówiące, jak ma zachowywać się nasz dom. 

Użytkownicy rozwiązań z zakresu smart home coraz częściej sięgają po rozwiązanie, które umożliwia im samodzielne wprowadzanie unowocześnień. Home Assistant wymaga nieco wiedzy, tę jednak zdobyć można w internecie, nieraz bezpośrednio od fascynatów nowych technologii. System ten obsługuje ponad 2200 różnych urządzeń. Z każdą comiesięczną aktualizacją dochodzą też nowe. Home Assistant staje się także hubem dla urządzeń różnych producentów. Ma to ten plus, że nie zamykamy się na ekosystem jednego producenta oraz nie kończymy z zainstalowanymi 20 aplikacjami do obsługi różnych systemów. Sprawia też, że urządzenie jednej firmy umie, za pośrednictwem Home Assistanta, reagować na stan urządzenia innej firmy. Np. czujka ruchu Xiaomi wykryje ruch, system sprawdzi poziom światła odczytywany przez czujnik LoRaWAN i włączy żarówkę Ikea.

Praktyczne rozwiązania, które działają

– Jako jedną z najbardziej skomplikowanych ale też najbardziej przydatnych automatyzacji, jakie sam posiadam, jest wybór źródła ogrzewania – mówi Artur Tomaszczyk, specjalista z zakresu rozwiązań IoT. – Związane jest to oczywiście z instalacją fotowoltaiczną. Na podstawie odczytu z falownika oraz dwukierunkowego licznika energii system wie, ile energii mam w magazynie ZE. Zna też średnie dzienne zapotrzebowanie domu na energię i wie, że sensowna produkcja z paneli fotowoltaicznych kończy się na początku listopada i zaczyna na początku marca. Mając te dane, system przelicza jaką nadwyżkę energii będzie miał pod koniec lutego i na podstawie tego decyduje czy włączyć grzanie kotłem peletowym, czy grzać klimatyzatorem.

Wśród innych praktycznych przykładów zastosowania Home Assistant wymienić można:

  • licznik czasu, jaki dziecko spędza na graniu na komputerze (komputer podłączony jest przez smart gniazdko, a ponieważ po włączeniu gry zużycie prądu zwiększa się i przekracza 100 W, na podstawie tego wiemy kiedy dziecko gra i w tym czasie działa licznik, informacja podawana jest na wyświetlaczu obok komputera oraz na tablecie, który steruje domem),
  • automatyczne otwieranie i zamykanie rolet zewnętrznych połączone z budzikiem, 
  • powiadomienie podczas wciśnięcia dzwonka wyświetlające na telefonie zdjęcie ostatnio widzianej przez system osoby,
  • powiadomienie z pralki o zakończeniu prania (ogranicza to przypadki, gdy pranie pozostaje przez kilka godzin w pralce),
  • wykrywanie obiektów na obrazie z kamer (np. o określonej godzinie Home Assistant może uruchomić automatyzację sprawdzającą, czy na kamerze w kotłowni wykryty jest obiekt rower, a jeśli nie – wyśle powiadomienie).

Jak zainstalować Home Assistant?

Oprogramowanie Home Assistant działa na każdym Linuksie, ma również własny system operacyjny HassOS. Jest to w wielu przypadkach najlepszy sposób na jego instalację. System jest przygotowany przez twórców Home Assistant i zbudowany w taki sposób, żeby wszystko działało w nim najbardziej optymalnie. Aby zainstalować taki system użyć można praktycznie jakiegokolwiek sprzętu, na którym działać będzie Linuks. Wszystko jednak zależy od wymagań, które postawimy naszemu asystentowi. Ten sam komputer może działać również jako system monitoringu i domowy serwer multimediów.

Zdaniem fascynatów nowych technologii coraz częściej we wprowadzaniu rozwiązań IoT do naszego najbliższego otoczenia ogranicza nas bardziej wyobraźnia niż technologia.

Firma Bosch prowadzi projekt  6G-ICAS4Mobility, który może zrewolucjonizować bezprzewodową technologię mobilną. Koncentruje się on na podstawowych aspektach bezprzewodowej technologii 6G. W rezultacie podniesione ma być bezpieczeństwo na drogach, na których znajdą się pojazdy wyposażone w tę technologię.

Naukowcy z niemieckich uniwersytetów i specjaliści z obszaru motoryzacji, systemów radarowych oraz dronów będą do 2026 roku pracować w konsorcjum utworzonym przez firmę Bosch. Mają prowadzić badania nad integracją łączności za pośrednictwem komunikacji mobilnej 6G. Projekt o nazwie 6G-ICAS4Mobility ma na celu połączenie systemów komunikacji i radarowych, które w chwili obecnej działają jeszcze oddzielnie. Po integracji mają stanowić system działający w technologii 6G.

Integracja ta pozwoli na stworzenie precyzyjniejszego obrazu otoczenia pojazdów, co poprawi bezpieczeństwo na drogach, a także zwiększy wydajność korzystania z nich. Ponadto integracja funkcji radarowych z przyszłymi modelami komunikacji pozwoli na obniżenie zużycia paliwa. a więc i kosztów. Nie bez znaczenie jest też bardziej efektywne wykorzystanie bezprzewodowych systemów łączności.

Nadchodzi 6G

Najbliższe lata to opracowanie fundamentów przyszłego standardu 6G. Wyniki badań mają posłużyć także jako techniczne podstawy dla zastosowań w komunikacji dronów czy w Przemyśle 4.0, a dokładniej rzecz biorąc w obszarze związanym z autonomicznym prowadzeniem pojazdów. Wszystko to ma znaczenie także dla technologicznej suwerenności Europy. 

Połączenie i integracja komunikacji oraz detekcji – ICAS to temat dyskutowany od kilku lat. Projekt 6G-ICAS4Mobility ma wykazać w jaki sposób technologia sprawdzi się w praktyce. Wtedy będzie można wykorzystać ją w przyszłym standardzie komunikacji mobilnej. 

– ICAS jest uważana za kluczową technologię dla przyszłych systemów 6G. Otworzy zupełnie nowe możliwości, które znacznie wykraczają poza potencjał obecnych technologii bezprzewodowych. Integracja systemów typu wireless wpłynie również na znaczną oszczędność kosztów oraz energii – powiedział Andreas Müller, inicjator projektu 6G-ICAS4Mobility.

Andreas Müller jest project managerem działań 6G w firmie Bosch oraz liderem konsorcjum prowadzącego badania w ramach projektu. Zadeklawrwał on także, że przy pracy nad 6G-ICAS4Mobility zespół może stworzyć także sidelink – system, który umożliwi bezpośrednią komunikację między dwoma pojazdami, niezależną od istniejącej infrastruktury łączności mobilnej. W praktyce oznacza to, że w przyszłości pojazdy autonomiczne będą mogły poruszać się także tam, gdzie jest słaby zasięg komórkowy.

Fundusze na badania

Unia Europejska chce na rozwój sieci 6G przeznaczyć w latach 2021-2027 aż 900 mln euro. Ale nie tylko w Europie zwiększa się tempo badań nad tą technologią. Podobne działania podejmują Stany Zjednoczone, Chiny, Japonia czy Korea Południowa. Pokazuje to jakie znaczenie geopolityczne ma technologie telekomunikacyjne. Ostrożne przewidywania wskazują na rok 2028 jako ukończenie pierwszego standardu 6G. Wyścig trwa.

Zautomatyzowane roboty dostawcze sterowanie zdalnie przez ludzi będą mogły od kwietnia wyjechać na japońskie drogi publiczne. Stanie się to możliwe dzięki znowelizowanym przepisom o ruchu drogowym. To szansa dla branży logistycznej, która może zyskać dostęp do potrzebnej w Japonii taniej siły roboczej.

Według danych japońskiego Ministerstwa Przemysłu testy zautomatyzowanych robotów dostawczych DeliRo do końca 2022 roku odbyły się już w pięciu z 47 miejskich prefektur w kraju.

W dzielnicach mieszkaniowych i biznesowych kilku japońskich miast trwają testy dostarczania żywności i artykułów codziennego użytku przez roboty. Bezzałogowy robot dostawczy DeliRo w grudniu 2022 roku pojawił się w regionie Tsukishima w Tokio. Poruszał się on z prędkością bliską szybkiemu spacerowi osoby dorosłej po głównej ulicy i dostarczał zamówienia ze sklepu spożywczego do oddalonego o około 500 metrów biura.

Robot wyposażony został w mapy GPS, a także w zestaw sześciu kamer, dzięki którym może wykrywać oraz omijać pieszych i przeszkody, a także identyfikować kolory sygnalizacji świetlnej. Może on również wydawać ostrzeżenia dźwiękowe, dzięki którym sygnalizuje manewry i ostrzega innych uczestników ruchu drogowego.

DeliRo został opracowany przez tokijski start-up ZMP. Firma rozpoczęła jego testy wspólnie z japońskim gigantem energetycznym Eneos Holdings dwa lata temu, przy czym test w Tsukishimie był trzecią tego rodzaju próbą. Cztery DeliRos  – rozmieszczone na dwóch stacjach benzynowych używanych jako bazy ładowania  – objęły swoim nadzorem obszar obejmujący ok. 17 tys. gospodarstw domowych. Wcześniejsza próba zakładała użycie dwóch robotów DeliRos, które miały monitorować zamówienia z 6 tys. gospodarstw domowych. Roboty otrzymywały łącznie kilkadziesiąt zamówień dziennie, z czego 85 proc. z nich stanowiły zakupy osób w wieku od 20 do 40 lat.

Zadowoleni użytkownicy

Ankieta przeprowadzona wśród użytkowników wykazała, że ​​niektórzy wolą dostawy robotami ze względów higieny i bezpieczeństwa – powiedział prezes ZMP Hisashi Taniguchi.

Celem firmy jest osiągnięcie możliwości zdalnego monitorowania dziesięciu DeliRos przez jedną osobę do 2024 roku. 

W przyszłości w regionach o malejącej populacji roboty mogą być sposobem na rozwiązanie problemu braku pracowników w branży logistycznej – podsumował urzędnik Ministerstwa Przemysłu.