Jak już pisaliśmy rozwój technologiczny napędzany przez internet rzeczy przyczynił się do narodzin czwartej rewolucji przemysłowej, często nazywanej Przemysłem 4.0. W tym kontekście, IoT umożliwia lepsze połączenie i komunikację między urządzeniami i systemami, prowadząc do zwiększonej efektywności, produktywności i innowacji. Kluczowe pytanie brzmi: jakie technologie i idee są siłą napędową cyfrowej transformacji w branży przemysłowej?

W ramach Przemysłu 4.0, zakłady produkcyjne na całym świecie przyjmują strategię intensywnej cyfryzacji. Główne działania skupiają się na automatyzacji procesów produkcyjnych i integracji z Internetem Rzeczy (IoT), co ma na celu podniesienie efektywności operacyjnej. Pandemia COVID-19 wyraźnie przyspieszyła ten trend, motywując do szybszego wdrażania nowoczesnych technologii. 

 

Co z Polską?

Polski przemysł charakteryzuje się rozbieżnością, dzieląc się na dwie fundamentalnie różne grupy, które funkcjonują jakby w odmiennych rzeczywistościach. Z jednej strony mamy polskie oddziały międzynarodowych korporacji, które realizują długoterminowe strategie innowacji. Obecnie jednak, nawet w tych dużych firmach, obserwujemy spowolnienie tempa wprowadzania nowych technologii, a także znaczący wzrost kosztów kapitału. Z drugiej strony istnieje świat rodzimych przedsiębiorstw produkcyjnych, głównie małych i średnich firm, które stanowią trzon polskiego przemysłu. 

Tutaj sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Firmy te, bez względu na branżę, podchodzą bardzo ostrożnie do inwestycji, często opóźniając lub rezygnując z nich z powodu wysokiego ryzyka finansowego, które niechętnie podejmują ich właściciele.

 

Zastosowania IoT w przemyśle

Jednym z najważniejszych zastosowań IoT w przemyśle jest monitorowanie stanu maszyn i urządzeń. Dzięki czujnikom i zaawansowanym systemom analitycznym przedsiębiorstwa mogą zbierać i analizować dane na temat wydajności maszyn w czasie rzeczywistym. Pozwala to na szybkie wykrywanie i diagnozowanie problemów, co minimalizuje ryzyko przestojów i pomaga w optymalizacji kosztów utrzymania.

Za pomocą IoT, przedsiębiorstwa mogą wykorzystać automatyzację do przeprowadzania ciągłej kontroli jakości. Na przykład, zastosowanie wizyjnych systemów inspekcyjnych połączonych z algorytmami sztucznej inteligencji może prowadzić do identyfikacji defektów produktów na wczesnym etapie procesu produkcyjnego.

Przewidywanie awarii to jedno z najważniejszych zastosowań IoT w Przemyśle 4.0. Poprzez monitorowanie stanu maszyn za pomocą czujników IoT, przedsiębiorstwa mogą przewidywać potencjalne awarie przed ich wystąpieniem. To nie tylko zapobiega nieplanowanym przestojom, ale także pomaga przedłużyć żywotność maszyn i zwiększa bezpieczeństwo.

IoT umożliwia lepsze śledzenie i zarządzanie łańcuchem dostaw. Dzięki inteligentnym etykietom i czujnikom, przedsiębiorstwa mogą na bieżąco monitorować lokalizację, stan i inne ważne informacje o swoich produktach. To prowadzi do większej przejrzystości, wydajności i odpowiedzialności w całym łańcuchu dostaw.

Technologia IoT może również zwiększyć bezpieczeństwo pracowników w środowisku przemysłowym. Na przykład, pracownicy mogą nosić urządzenia IoT, które monitorują ich lokalizację, poziom stresu, ekspozycję na szkodliwe substancje i inne czynniki ryzyka. Dane te mogą być następnie analizowane w celu identyfikacji zagrożeń i podjęcia działań w celu poprawy bezpieczeństwa.

Zastosowanie IoT w zakresie automatyzacji produkcji jest jednym z najbardziej efektywnych środków poprawy wydajności i jakości. Przy użyciu robotów i maszyn sterowanych za pomocą IoT, firmy mogą zautomatyzować wiele procesów produkcyjnych, redukując błędy i zwiększając wydajność.

Internet rzeczy odgrywa kluczową rolę w nowej technologicznej erze rozwoju produkcji i zarządzania łańcuchem dostaw, określanej mianem inteligentnej automatyzacji fabryk. Technologia ta przyczyniła się do znaczących innowacji, szczególnie w obszarze automatyki i robotyki. Wraz z dynamicznym rozwijaniem się sieci połączonych urządzeń i czujników oraz rozwinięciem komunikacji Machine-To-Machine (M2M), nastąpił szybki wzrost ilości generowanych danych. IoT zapewnia efektywne zarządzanie zaawansowanymi systemami i maszynami, zwiększa produktywność i minimalizuje przestoje.

 

Nadchodzi przyszłość

Prognozy firmy MarketsandMarkets przewidują, że wydatki na integrację Internetu rzeczy wzrosną niemal czterokrotnie w ciągu najbliższych pięciu lat – z 3,2 mld USD w 2023 r. do 12,1 mld USD w 2028 r., z rocznym tempem wzrostu (CAGR) na poziomie 30,8 proc.

Integracja IoT polega na tworzeniu połączeń między różnorodnymi urządzeniami, systemami i technologiami – takimi jak czujniki, siłowniki, urządzenia, platformy czy narzędzia do analizy danych – w ramach ekosystemu IoT. Celem tego procesu jest umożliwienie efektywnej komunikacji, wymiany danych i współpracy. Do 2028 roku spodziewa się, że największe inwestycje w integrację IoT zostaną skierowane na inteligentne budynki i automatykę domową, z uwagi na przewidywany znaczący wzrost w tych obszarach, napędzany konwergencją technologiczną i rosnącym zapotrzebowaniem na lepsze środowiska życia i pracy. 

Sektor produkcji przemysłowej i automatyzacji będzie natomiast drugim co do wielkości segmentem rynku integracji IoT w najbliższych latach. Zgodnie z raportem, ten segment przechodzi istotną transformację, wynikającą z integracji technologii IoT. Jest to reakcja na potrzebę zwiększenia efektywności, produktywności i konkurencyjności przedsiębiorstw. Integracja w tym obszarze obejmuje połączenie urządzeń IoT, czujników, narzędzi analitycznych i systemów automatyzacji w celu optymalizacji procesów produkcyjnych, poprawy kontroli jakości oraz wprowadzenia konserwacji predykcyjnej.

Inwestowanie w rozwiązania smart to sposób na wprowadzenie oszczędności w zarządzaniu miastem. Rozwiązania z tego zakresu wykorzystują nie tylko duże miasta, ale także mniejsze miejscowości. Zarządzający nimi mają świadomość, że lepsze planowanie w zakresie energii czy gospodarowania wodą, to realne pieniądze, które pozostają w budżecie i mogą być przeznaczane na inwestycje. 

Początkiem jest oswojenie władz lokalnych z pojęciem smart community. Szczególnie w mniejszych miejscowościach warto przede wszystkim pokazać oszczędności i ułatwienie, a nie stawiać na przekonywanie, że to nowoczesne technologie. W takich miejscowościach, bardziej nawet niż w większych, nie ma pieniędzy na inwestowanie w nowoczesność, które w szybkim czasie nie przyniesie oszczędności, a jedynie będzie dowodem na to, że nadąża się za zmianami wprowadzanymi przez XXI wiek.

Jest szansa, że uda się wprowadzić takie inwestycje jak w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Nowe technologie w obszarze oświetlenia czy zużycia wody pozwalają miastu na zdobycie miana jednej z najbardziej inteligentnych miejscowości w Polsce

Rowery, światła, odczyty

– Działania wdrażamy kompleksowo, począwszy od ochrony środowiska, poprzez autobusy elektryczne, aż po bezpłatną komunikację miejską, która powoduje, że ogromna część mieszkańców przeniosła się z samochodów osobowych na autobusy –– mówi Piotr Roman, prezydent Bolesławca.

Pierwszym wdrożonym w Bolesławcu rozwiązaniem były rowery miejskie. Udało się to zrobić sprawnie, dlatego postanowiono wykorzystać technologie również w bardziej skomplikowanych systemach jakimi jest chociażby sieć wodno-kanalizacyjna. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji postawiło na zdalny i bezobsługowy odczyt stanu wodomierzy. W tym celu przeszło z systemu radiowego na GSM.

Potem zajęto się systemem oświetlenia ulic, które wymieniono na inteligentne i energooszczędne. W końcu zdecydowano się także zamontować czujniki zanieczyszczenia powietrza. Mierzą one w czasie rzeczywistym stężenie pyłów zawieszonych PM1, PM2,5 i PM10. W ten sposób Bolesławiec stał się prawdziwą smart community, ale na tych rozwiązaniach technologicznych władze nie poprzestają.

– To też działania w zakresie optymalizacji i organizacji usług, a więc ekoharmonogram dotyczący wywozu odpadów, kwestie związane z jakością wody i możliwością zaoszczędzenia energii elektrycznej, która jest niezbędna do tego, żeby tę wodę dostarczyć. Temu służą różnego rodzaju systemy, które powodują, że szybko dowiadujemy się o każdej awarii i możemy ją usunąć, dzięki czemu mamy minimalne straty wody – wymienia wprowadzone rozwiązania Piotr Roman.

Bolesławiec widzi korzyści

Mieszkańcy tej miejscowości przekonali się już, że inwestycja w technologie smart to niższe koszty utrzymania infrastruktury miejskiej, ale również korzyści dla poszczególnych mieszkańców związana z utrzymaniem gospodarstw domowych. 

Niższe koszty utrzymania przyciągają nowych mieszkańców. Ranking firmy Curulis pokazuje, że koszty utrzymania rodziny w Bolesławcu są najniższe na Dolnym Śląsku i ósme w skali całego kraju. To także korzyści dla miasta, które w ten sposób przyciąga inwestorów. Jak to możliwe?

– Duży światowy inwestor SRG Global z siedzibą w Detroit szukał miejsca na ulokowanie zakładu w Słowacji, Rumunii, Polsce, Czechach, a wybrał Bolesławiec. My mu pokazujemy wspaniałe działki, znakomicie położone, blisko do autostrady, a on mówi: panie prezydencie, działki mają wszyscy, my chcemy zainwestować tam, gdzie ludzie będą chcieli mieszkać. Wtedy okazało się, że pomocna była nasza akcja Przeprowadź się do Bolesławca, w której pokazywaliśmy ludziom dobrze działające szkoły, obiekty sportowe, park wodny. Ten wykaz różnych atrakcji podnoszących standard życia zadecydował, że dzisiaj firma zatrudnia tu prawie 500 osób i całkiem nieźle sobie radzi – wyjaśnia Piotr Roman 

Przykład biorą inni

Bolesławiec nie jest jedyną mniejszą miejscowością, która zainwestowało z sukcesem w rozwiązania z obszaru smart community. Inny to gmina Ścinawa na Śląsku. Niebawem 12 wsi w niej będzie korzystać z inteligentnego systemu Smart Light, które ułatwią zarządzanie lampami ulicznymi. Wykorzystają możliwości, jakie daje tego typu rozwiązanie. Inteligentne oświetlenie zostanie zaprogramowane w taki sposób, by natężenie światła zmieniało się w zależności od tego, jakie są warunki atmosferyczne czy w jakiej lokalizacji dany punkt świetlny się znajduje. 

Jeśli to się sprawdzi, gmina może zacząć wdrażać kolejne rozwiązania smart.

W Tokio w  kawiarni „Avatar Robot Cafe Dawn ver.β”  klientów obsługują roboty. Białe, błyszczące maszyny z dużymi oczami i o obłych kształtach sprawiają sympatyczne wrażenie. Interesującym aspektem jest ich obsługa, bo te roboty nie odbierają pracy ludziom, a umożliwiają wykonywanie jej tym, którzy w przeciwnym wypadku byliby wykluczeni zawodowo. Większość urządzeń obsługują zdalnie osoby z niepełnosprawnościami.

Dla założycieli kawiarni ważne jest, by wykorzystanie technologii pomagało ludziom. Do zdalnej obsługi robotów zatrudniają osoby z niepełnosprawnościami fizycznymi lub psychicznymi, które nie mogą przychodzić do pracy. Jest to dla nich wyjątkowa szansa podjęcia pracy zarobkowej. Innymi przykładem pracowników są osoby, które mają skomplikowana sytuację rodzinną, co również uniemożliwia im wykonywanie pracy stacjonarnie.

Wszyscy ci pracownicy mogli stać się aktywni zawodowo i biorą udział w życiu społecznym poprzez zdalną obsługę robotów. Obecnie w firmie zatrudnionych jest 70 pracowników zdalnych. Nazywani są pilotami, a ich praca opiera się na systemie zmianowym. Klienci kawiarni doceniają to, że roboty nie odbierają ludziom pracy, a wręcz przeciwnie – umożliwiają ja tym, którzy w innym wypadku nie mogliby pracować. 

OriHime i  OriHime-D

Dla turystów wizyta w tej kawiarni to oczywiście wyjątkowa atrakcja. Japonia kojarzy się z nowoczesną technologią i niespotykanymi sposobami jej wykorzystania. 

Kawiarnia „Avatar Robot Cafe Dawn ver.β”. Utrzymana w minimalistycznym wystroju, z wysokimi pomieszczeniami i industrialnym charakterem, już przez sam swój wygląd przywodzi na myśl podróż w czasie. Robotyczna obsługa potęguje ten efekt.

W kawiarni klientów obsługują dwa typy robotów: OriHime i  OriHime-D. Obowiązkami robotów jest nie tylko przyjmowanie i dostarczanie do stolików zamówień. Pełnią one również rolę barmanów, a także witają gości przy wejściu. Mają za zadanie także wyjaśnić klientom zasady działania kawiarni.

OriHime jest małym robotem stacjonarnym. Znajduje się przy stoliku i poprzez niego można składać zamówienia. Dodatkowo przy stolikach znajdują się iPady, poprzez które również można komunikować się z osobą, która obsługuje danego robota.

Drugi z robotów to OriHime-D, który ma 1,2 metra wysokości. Ten pracuje bardziej jak tradycyjny kelner, gdyż przemieszcza się po kawiarni i przynosi zamówienia. Klient może nawet odbyć z nim krótką rozmowę. Jest ona prowadzona nie przez AI, ale osobę, która steruje tym robotem zdalnie. 

Pracownicy obsługujący zdalnie roboty, mogą zmieniać urządzenia, które pilotują, w zależności od tego, które jest akurat potrzebne. Mogą także prowadzić rozmowy za pośrednictwem robotów.

Jak to działa?

Na ekranach umieszczonych z przodu robotów znajdują się informację o sterujących nimi pilotach. W niektórych przypadkach zamieszczone są nawet zdjęcia tych osób oraz lista zainteresowań. Urządzenia wyposażone są w kamery i mikrofony, by jak najbardziej zbliżyć porozumiewanie za ich pośrednictwem do rozmowy z żywym człowiekiem. 

Jest to sposób na to, by klienci kawiarni mogli poznać osoby, które obsługują roboty. Mogą dowiedzieć się, dlaczego ci ludzie pracują zdalnie. Powody są bardzo różne. Niektórzy mają zanik mięśni i jedynym sposobem dla nich na pracę, jest sterowanie robotem, przy użyciu ust. Ludzie ci od dawna nie rozmawiali z nikim poza najbliższą rodziną i personelem medycznym. Teraz mogą nie tylko pracować, ale także prowadzić rozmowy z obsługiwanymi osobami.

Ten aspekt działania „Avatar Robot Cafe Dawn ver.β” jest istotny dla współzałożyciela kawiarni i dyrektora generalnego – Kentaro Yoshifuji. Sam prawie trzy lata spędził w łóżku z powodu poważnej choroby. To doświadczenie skłoniło go do stworzenia tego typu biznesu. Pragnie pokazać, że także osoby z dużymi niepełnosprawnościami mogą być aktywnymi uczestnikami społeczeństwa, w czym mogą pomagać nowe technologie. Kentaro Yoshifuji ma nadzieje, że to przyszłość wykorzystania technologii, która umożliwi osobom z różnymi ograniczeniami na pełne uczestnictwo w życiu społecznym.

Źródło: Angora Nr 48 (1745), japantoday.com, mirror.co.uk, japannews.yomiuri.co.jp, dailystar.co.uk

Co nowego w obszarze autonomicznych pojazdów? Cóż, okazuje się, że wkrótce jeden z nich ma szansę jeździć po terenie Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Czy drogi w Katowicach właśnie stały się bardziej niebezpieczne?

Pierwszy autonomiczny bus polskiej produkcji, nazwany BB-1 (ciekawe, czy skojarzenie z Gwiezdnymi Wojnami celowe), został stworzony przez gliwicką firmę Blees. BB-1 ma napęd elektryczny i może zabrać do 15 pasażerów, poruszając się z prędkością 25 km/h. Pierwsze kursy już odbywają się m.in. na terenie śląskiej Doliny Trzech Stawów.

Według producenta pojazd wyposażony jest w autonomię 4. poziomu SAE umożliwiającą samodzielną jazdę na zdefiniowanych trasach, wykrywanie przeszkód i innych użytkowników ruchu, a na pokładzie pojazdu zamontowane są radary i kamery. Systemy rozpoznawania obiektów obsługują 3D, co pozwala na centymetrową dokładność. Brzmi intrygująco.

Co z cyberbezpieczeństwem?

Bezpieczeństwo na drodze to jedno. Twórcy zwracają jednak uwagę także na aspekt cyberbezpieczeństwa. Aleksander Kostuch, ekspert bezpieczeństwa z europejskiego wytwórcy rozwiązań z obszaru bezpieczeństwa IT Stormshield, informuje:

– U progu ery autonomicznych pojazdów firmy z branży motoryzacyjnej powinny podjąć działania minimalizujące ryzyko ataków hakerów.

Począwszy od samego bezpieczeństwa w trakcie jazdy, po informacje, które potencjalny agresor może zdobyć, gdy zainstaluje w oprogramowaniu samochodu software śledzący – to kwestie, które będą spędzały sen z powiek zarówno twórcom, jak i użytkownikom autonomicznych pojazdów. Już teraz analitycy wskazują, że ataki za pośrednictwem standardów Wi-Fi czy Bluetooth stanowią ponad 85 proc. wszystkich naruszeń.

Załóżmy, że ktoś jedzie autostradą, drzwi się zatrzaskują, samochód przyspiesza, a kierowca otrzymuje wiadomość o przelanie bitcoinów, bo w przeciwnym razie pojazd ulegnie wypadkowi – o takiej hipotetycznej sytuacji mówi AJ Khan, założyciel Vehiqilla Inc., firmy oferującej usługi cyberbezpieczeństwa dla samochodów flotowych.

Zresztą w 2022 roku kanadyjscy badacze odkryli krytyczną lukę w stacjach ładujących samochody elektryczne. Wszystkie łączyły się z internetem, bez wykorzystania protokołów bezpieczeństwa, co umożliwiało hakerom infekowanie ładujących się samochodów. Eksperci wskazują, że pośpiech wytwórców pojazdów nie sprzyja cyberbezpieczeństwu.

– Luki w zabezpieczeniach występują przez pośpiech dostawców i operatorów infrastruktury, by szybko spieniężyć popyt – konkluduje Chadi Assi, profesor inżynierii systemów informatycznych i kierownik badań na Uniwersytecie Concordia.

Na świecie już są i powodują chaos

W Stanach Zjednoczonych od kilku lat trwają już testy samobieżnych samochodów, które w większości przypadków świadczą usługi taksówkarskie, a przodują w tym Uber oraz Cruise, firma należąca do General Motors.

Mrożący krew w żyłach przypadek miał miejsce w San Francisco. Na przejściu dla pieszych doszło do potrącenia osoby, która w sposób przepisowy przemieszczała się przez jezdnię. Warto jednak dodać, że wypadek spowodował samochód z kierowcą za kierownicą. Niestety potrącona osoba wpadła chwilę później pod koła samochodu autonomicznego. Władze miasta natychmiast zawiesiły testy inteligentnych pojazdów prowadzone przez Cruise. Co ciekawe, konkurencyjna firma Waymo, należąca do koncernu Alphabet (twórcy m.in. Google’a), nie została objęta zakazem.

Waymo w ogóle wybija się w USA na pozycję kluczowego gracza tego segmentu. W Phoenix można już najnormalniej na świecie zamówić Ubera bez kierowcy. W branży motoryzacyjnej technologia nie stoi w miejscu. Testy BB-1 w Katowicach to dopiero początek. Mam wrażenie, że szybko usłyszymy kolejne wieści z tego segmentu. Trzymam kciuki, aby były pozytywne.

Rozwój technologii oraz coraz powszechniejsze wykorzystanie IoT to droga do wdrożenia na szeroką skalę Przemysłu 4.0. Jednak sama technologia nie wystarczy. Ważni są również ludzie. Ich kompetencje trzeba rozwijać równolegle z wdrożeniami technologicznymi.

– W Przemyśle 4.0 ważne są nie tylko technologie, ale przede wszystkim ludzie. To oni, wyposażeni w nowe, cyfrowe narzędzia odpowiadają za sukces organizacji – zauważa Tomasz Szałach, lider zespołu OT Security Governance w EY Polska.

Dzięki cyfrowej transformacji zmieniają się różne sektory, ale to branża produkcyjna przechodzi prawdziwą rewolucję. Wykorzystywane są w niej IoT – internet rzeczy, IIoT czyli przemysłowy internet rzeczy (ang. Industrial Internet of Things), blockchain, Big Data, rozszerzoną rzeczywistość, przetwarzanie w chmurze oraz 5G. To prawdziwy zalew technologii. 

Polacy ponad średnią

Raport Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) pokazuje pozycje polskich firm w procesie wykorzystania tych rozwiązań. Jesteśmy już ponad unijną średnią. 80 proc. dużych polskich firm jest zaawansowana cyfrowo. W mniejszych jest trochę gorzej, ale też całkiem dobrze – 60 proc. średnich i mikro firm oraz 50 proc. małych firm potwierdza swój technologiczny potencjał.

Kompetencje pracowników a transformacja technologiczna 

Wdrożenia prowadzące do Przemysłu 4.0 to wiele wyzwań, z których jednym jest zadbanie o odpowiednie kompetencje pracowników. W Przemyśle 4.0 potrzebna jest integracja technologii operacyjnych (OT) i informatycznych (IT), które dotychczas były od siebie oderwane. Jednocześnie obsługujące je osoby muszą łączyć w sobie kompetencje z obu dziedzin.

– Niedobór kompetencji związany z cyfrową transformacją gospodarki jest dziś widoczny we wszystkich sektorach, jednak szczególnie mocno odczuwa go branża produkcyjna – ostrzega Tomasz Szałach  – Jak pokazują badania, 97 proc. kadry kierowniczej zajmującej się transformacją cyfrową w obszarze przemysłowym, uznaje integrację nowych i starszych technologii za duże wyzwanie – stwierdza. 

Technologie nie działają w oderwaniu od ludzi. To oni wyposażeni w cyfrowe rozwiązania są w stanie rozwijać przemysł.

–  O ile kierownictwo firmy i menedżerowie wyższego szczebla rozumieją znaczenie zmian, jakie niesie ze sobą Przemysł 4.0, o tyle na niższych szczeblach pracownicy często nie mają takiej wiedzy. Jeśli jej nie otrzymają, organizacja może nie osiągnąć zakładanych celów. Opór wobec nowości bywa bowiem czynnikiem blokującym wdrażanie innowacji, ponieważ jest ono wówczas uznawane za narzucone odgórnie i niepotrzebne – zauważa Szałach.

Za rozwojem technologii musi podążać nabywanie kolejnych umiejętności przez tych, którzy z nimi pracują. Linie produkcyjne sterowane przez nowoczesne systemy wymagają innych umiejętności niż te, które posiadają mechanik i elektryk.

Nowoczesny zakład to nowocześni pracownicy

Nowoczesne zakłady produkcyjne to konieczność posiadania umiejętności z zakresu IT przez niemal wszystkich pracowników. Bywa jednak, że kompetencji tych brakuje.

– Niedostatek kadr powoduje, że wiele firm z sektora przemysłowego, by zmniejszyć lukę w umiejętnościach cyfrowych, szuka kompetencji wewnątrz organizacji. Takie działania wymagają, prócz promocji nowych ról, stworzenia ścieżek szkoleń i edukacji dla osób, które chcą się rozwijać i przekwalifikować w kierunku IT. Budowanie cyfrowych umiejętności we własnych zespołach jest o tyle istotne, że pozwala stworzyć z czasem centrum kompetencji, które będzie służyć wiedzą całej organizacji – przekonuje Tomasz Szałach. – Dlatego konieczna jest edukacja i szkolenia oraz dobre zarządzanie zmianą. Ludzie na każdym poziomie produkcji muszą wiedzieć i rozumieć czemu mają służyć nowoczesne rozwiązania i nowe procesy oraz jak wpływają na ich pracę – dodaje.

Przemysł 4.0 łączący IT i OT musi znaleźć sposób na połączenie tych dwóch systemów, które w przeszłości ewoluowały w różne architektury i protokoły komunikacyjne oraz angażowały inne zespoły pracownicze. 

Zespoły pracowników muszą nauczyć się nowej formy pracy i nowych sposobów komunikacji. Żeby transformacja cyfrowa w przemyśle przyniosła rzeczywiste korzyści biznesowe trzeba więc integrować systemy i zespoły pracownicze oraz podnosić kompetencje ludzi tak, by współgrały z obsługiwanymi technologiami. Technologie bez ludzi nie zagwarantują sukcesu. Należy o tym pamiętać. 

Źródło: pulshr.pl

Jeżeli ktoś zastanawia się gdzie są granice wykorzystania internetu rzeczy, napotyka nie lada wyzwanie intelektualne. Integracja sedesu z IoT? Proszę bardzo. Ponadto można w ten sposób wprowadzić do naszej codzienności nowy sposób diagnostyki medycznej. 

Tradycyjne sedesy stosowane w naszych toaletach nie mają nic wspólnego z nowoczesną technologią, a tym bardziej z IoT. Jednak toalety w Japonii słyną z tego, że wyposażone są w wiele rozwiązań technologicznych z panelem obsługi, którego nie powstydziłby się kokpit samolotu.

Teraz możliwość połączenia toalety i systemów elektronicznych może zostać wykorzystana także do nowoczesnej medycyny i zadań diagnostycznych. Pomysł pojawił się jako odpowiedź na to, że zgodnie z badaniami pacjenci nie stosują się do zaleceń lekarzy i często nie przyjmują regularnie przepisywanych lekarstw. Sprawia to trudności w zbieraniu informacji o ich stanie zdrowia i planowaniu leczenia.

Według WHO, gdyby znaleźć sposób na zmianę tej sytuacji, wpłynęłoby to pozytywnie na światowe statystyki dotyczące zdrowia ludności Ziemi. Działanie takie byłoby skuteczniejsze niż stworzenie i wdrożenie jakiejkolwiek terapii medycznej.

Sedes z Ameryki

Zespół z Rochester Institute of Technology (RIT) z Nowego Jorku postanowił znaleźć na to sposób. Tak narodziła się koncepcja wykorzystania w celu zbierania informacji medycznych naszych domowych toalet uzupełnionych o zestaw czujników, które znajdują się w desce sedesowej.

Opracowana przez naukowców deska wyposażona jest w czujniki zbierające dane o zdrowiu pacjenta podczas każdej wizyty w toalecie. Pozwoli to na szybsze dostrzeżenie zmian stanu zdrowia i wdrożenie odpowiedniego leczenia. 

Istnieją już toalety pozwalające na analizę moczu i kału, ale w tym przypadku diagnostyka będzie jeszcze szersza. Deska będzie monitorować parametry związane z pracą serca (tętno, ciśnienie i stopień natlenienia krwi). Dzięki specjalnym rozwiązaniom deska będzie mogła nie tylko zbierać i analizować dane, ale również wysyłać je do systemu, do którego dostęp będzie miał lekarz.

Najlepsze w tym rozwiązaniu jest to, że cała niezbędna technologia mieści się w specjalnej (wodoszczelnej) desce, która zasilana jest baterią i wyposażona w łączność bezprzewodową. Pozwala to na jej zaadaptowanie praktycznie do każdej muszli klozetowej.

Taki sposób prowadzenia diagnostyki uchroni część pacjentów z problemami kardiologicznymi przed koniecznością wszczepiania czujników w okolicach tętnic. 

Źródło: forbot.pl

Rok 2024 zwiastuje ekscytujące zmiany w świecie Internetu Rzeczy. Prognozuje się, że do końca tego roku liczba urządzeń podłączonych do globalnej sieci IoT przekroczy 207 miliardów. Urządzenia IoT nie ograniczają się już tylko do komputerów czy smartfonów. 

Wkrótce wiele przedmiotów codziennego użytku i urządzeń – od szczoteczek do zębów, przez lodówki, po ciężarówki – będzie wyposażonych w moduły sztucznej inteligencji, dające im zdolność podejmowania autonomicznych decyzji. Priorytetem dla osób zaangażowanych w rozwój tych technologii stało się opracowanie nowych protokołów umożliwiających bezpieczną współpracę i wymianę danych między poszczególnymi inteligentnymi urządzeniami.

Wraz ze wzrostem liczby podłączonych urządzeń, wzrośnie również ryzyko potencjalnych cyberataków. W związku z tym silnym trendem w 2024 roku będzie także bezpieczeństwo urządzeń IoT. Firmy będą musiały skupić się na utrzymaniu zaufania klientów, co oznacza, że bezpieczeństwo i prywatność muszą być na czele agendy przy budowaniu sieci inteligentnych urządzeń. Jakich zmian możemy się spodziewać? Gdzie spotkamy sztuczną inteligencję i internet rzeczy?

IoT w opiece zdrowotnej

W sektorze opieki zdrowotnej urządzenia IoT będą zdalnie monitorować zdrowie pacjentów, pomagać lekarzom w diagnozowaniu, zbierać dane do badań i rozwijać nowe terapie. Rozwiązania takie jak wirtualne przychodnie mogą też stopniowo stawać się kluczowe w zarządzaniu zmieniającą się demografią społeczeństwa.

Inteligentne wearables

Generatywna AI, a szczególnie duże modele językowe, staną się powszechne w noszonych urządzeniach (tzw. wearables), takich jak smartwatche i trackery fitness, umożliwiając im działanie jako osobiści asystenci czy trenerzy fitness.

Edge computing, AI i 5G

Edge Computing to przetwarzanie danych blisko źródła ich pochodzenia. Te rozwiązania zyskają na znaczeniu wraz z rosnącymi wolumenami danych i potrzebą ich ekspresowego działania. Integracja z AI uczyni urządzenia edge inteligentniejszymi i bardziej autonomicznymi, a rozwój sieci 5G stworzy nowe możliwości ich zastosowań.

Zrównoważona gospodarka cykliczna

Wiele wskazuje na to, że priorytetem światowym będzie dążenie do zrównoważonego rozwoju. Technologia IoT będzie miała kluczowe znaczenie w monitorowaniu i optymalizacji zużycia energii, zarządzaniu łańcuchami dostaw, monitorowaniu odpadów i recyklingu, a także optymalizacji ruchu miejskiego. Także sektor handlu detalicznego czeka kontynuacja adaptacji IoT w systemach inwentaryzacji, śledzenia ruchu klientów, automatycznych kasach oraz urządzeniach marketingowych.

 

Komunikacja między pojazdami (V2V)

Producenci samochodów będą inwestować w technologię V2V, aby zmniejszyć liczbę wypadków, koszty utrzymania i ślad węglowy pojazdów. Komunikacja ta pozwoli na optymalizację jazdy, zmniejszenie emisji i skrócenie czasu podróży.

Cyfrowe bliźniaki

Cyfrowe bliźniaki, czyli wirtualne modele obiektów lub infrastruktury, będą wykorzystywane do przyspieszania badań i testów. Technologia IoT zwiększy realizm tych modeli, zapewniając dokładność pomiarów.

Interfejsy mózg-komputer

W niedługim czasie będziemy też więcej słyszeć o urządzeniach, które można kontrolować myślami. Stanie się tak dzięki technologii odczytu sygnałów mózgowych. Może to wydawać się fantastyką, ale pierwsze próby, takie jak te prowadzone przez firmę Neuralink Elona Muska, zaczynają już wzbudzać zainteresowanie.

Nieustanna personalizacja

Personalizacja doświadczeń użytkownika stanie się jeszcze bardziej zaawansowana. Urządzenia będą w stanie uczyć się preferencji użytkowników i automatycznie dostosowywać ustawienia, rekomendacje produktów czy usług do indywidualnych potrzeb.

IoT w rolnictwie

Również sektor rolniczy będzie wykorzystywać IoT do zwiększenia efektywności i produktywności. Zaawansowane systemy IoT będą monitorować warunki wzrostu roślin, automatyzować nawadnianie i kontrolować zdrowie zwierząt hodowlanych, co przyczyni się do zwiększenia zrównoważonego rozwoju rolnictwa.

Rok 2024, z nowymi trendami i innowacjami kształtującymi przyszłość technologii, zapowiada się jako niezwykle interesujący w dziedzinie IoT.

W gminie Galewice pojawiły się inteligentne czujniki na bazie sieci LoRaWAN. Rolnicy sprawdzą stan opadów z ostatnich godzin/dni/miesięcy, urzędnicy zweryfikują przestrzeganie przepisów drogowych, można też dostosować czujniki do własnych potrzeb. Za Polski Internet Rzeczy odpowiada Projekt MdI z Grupy MiŚOT, integrującej małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych.

 

Czujniki, od trackerów GPS po detektory środowiskowe, w tym opadów lub hałasu, dostępne są w Sklepie MiŚOT. MdI oferuje tym samym rozwiązania przygotowane dla każdego zainteresowanego konkretnym mierzalnym parametrem.

 

Po podpisaniu umowy z firmą Sencito, która zajmuje się wdrażaniem internetu rzeczy od 2016 roku, przedstawiciele MdI rozpoczęli poszukiwania lokalnej społeczności, która jako pierwsza doświadczy zalet korzystania z inteligentnej sieci czujników. Gmina Galewice okazała się naturalnym sojusznikiem. 

 

– Mamy mieszkańców, którzy myślą przyszłościowo. Rozwiązania spod znaku IoT wkrótce będą wprowadzać inne samorządy. Cieszę się, że mogliśmy być jednymi z pierwszych – mówi Piotr Kołodziej, wójt gminy Galewice.

 

– Technologia ta jest skuteczna i przydatna – zapewnia Artur Tomaszczyk, jeden z ekspertów w projekcie MdI. – Jednym z praktycznych zastosowań jest tablica LED, która dokonuje pomiarów prędkości uczestników ruchu drogowego i przekazuje je do systemu. Dzięki temu przedstawiciele administracji wiedzą, kiedy dochodzi do przekraczania prędkości. Następnie dane te mogą być wykorzystywane do tworzenia analiz i symulacji, aby finalnie doprowadzić do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach. Innym przykładem są wspomniane już trackery GPS zamontowane w gminie Galewice m.in. w szkolnych autobusach. Rodzice mogą w każdej chwili sprawdzić, gdzie znajduje się pojazd przewożący uczniów.

 

Kolejną możliwością jest udostępnianie licencji na czujniki mieszkańcom, którzy mogą w ten sposób monitorować wybrane przez siebie parametry. 

 

Dzięki oferowanemu przez Grupę MiŚOT  rozwiązaniu smart technologie mogą na stałe zagościć w mniejszych miejscowościach Polski. To olbrzymia szansa dla tych społeczności na wyrównanie cyfrowego wykluczenia.

 

Dodajmy tu, że rozwiązania Sencito działają na technologii LoRaWAN. Pozwala to na oferowanie klientom indywidualnym, biznesowi i administracji nowych i tanich w użytkowaniu produktów związanych przede wszystkim z monitorowaniem procesów gospodarczych, infrastrukturalnych oraz zapewniających bezpieczeństwo funkcjonowania firm, instytucji i społeczności lokalnych.

Zarządzanie łańcuchem dostaw to jedno z poważnych wyzwań dla sektora farmaceutycznego. Jest to związane z zapewnieniem ciągłości dostaw, optymalizacją, ale przede wszystkim z zapewnieniem bezpieczeństwa i jakości produktów. Jednym z rozwiązań są systemy i urządzenia oparte o technologię internetu rzeczy. 

Bezpieczeństwo produktów farmaceutycznych jest niezwykle istotne dla zdrowia pacjentów, a także dla reputacji firm farmaceutycznych. Wykorzystanie internetu rzeczy w tej branży umożliwia śledzenie produktów na każdym etapie – od produkcji, po dostarczanie do pacjenta. 

Odpowiednie sensory coraz częściej monitorują warunki przechowywania leków, takie jak temperatura, wilgotność czy światło. Wiadomo też, że czynniki te mogą wpływać na skuteczność i trwałość produktów farmaceutycznych. W przypadku leków wymagających określonych warunków przechowywania, takich jak szczepionki lub preparaty biologiczne, Internet Rzeczy umożliwia monitorowanie tych warunków podczas magazynowania i transportu w czasie rzeczywistym, a w razie wykrycia odchyleń, następuje natychmiastowe zgłoszenie problemu. 

Niezawodność i precyzja sensorów IoT pozwalają na skrupulatne monitorowanie środowiska, w którym przechowywane są produkty farmaceutyczne. Zbierane dane są analizowane na bieżąco, a wzorce i tendencje mogą pomóc w optymalizacji procesów przechowywania oraz w dostosowaniu strategii logistycznych.

Przykład NEUCA

Polska Grupa NEUCA, hurtowy dystrybutor farmaceutyków, już w 2015 r. rozpoczęła współpracę z polsko-francuską firmą technologiczną Blulog, która tworzy rozwiązania z zakresu Internetu Rzeczy. Pierwsza (testowa) instalacja takich czujników miała miejsce w magazynie w Gądkach. Obecnie czujniki RF Blulog są wykorzystywane we wszystkich hurtowniach farmaceutycznych i komorach przeładunkowych NEUCA, zabezpieczając tym samym całodobowy monitoring w łańcuchu zimnym (lodówki, chłodnie, mroźnie) oraz w łańcuchu ciepłym (pomieszczenia magazynowe). W sumie to ponad 1500 krytycznych punktów pomiaru temperatury w zakresie od -85 do +25 stopni Celsjusza.

– Naszym głównym celem było zapewnienie ciągłości pomiarów środowiskowych na każdym etapie i w każdym miejscu przechowywania produktów, które będą dostępne 24/7 z każdego miejsca – mówi Mariusz Piątkiewicz, CEO w firmie Coldpol, dystrybuującej rozwiązania Blulog. – Dane z czujników trafiają do systemu stworzonego w środowisku chmury obliczeniowej, co umożliwia stały podgląd temperatury i wilgotności z poziomu komputera, tabletu czy smartfona. W momencie, gdy parametry zaczynają odbiegać od normy, niezwłocznie (za pośrednictwem monitów SMS i e-mail) informowane są wszystkie osoby odpowiedzialne za dany obszar. 

Stosowanie tego rozwiązania pozwala szybko reagować na incydenty, wychwytywać nieprawidłowe działanie urządzeń chłodzących, a nawet przewidywać zbliżającą się awarię. To też znaczne usprawnienie pracy, bo zapisy zbierane są automatycznie w formie cyfrowej i przechowywane w jednym miejscu. Z tego względu firma ma możliwość łatwiejszego wglądu w dane czy późniejszego raportowania, a także eliminowania ludzkich błędów (np. nieprawidłowego odczytu).

Inwestycja w IoT się zwraca

W efekcie kontrola i zarządzanie jakością w oparciu o rozwiązania IoT przyczynia się do wykrywania problemów jakościowych w czasie rzeczywistym, co znacznie ogranicza ryzyko wprowadzenia na rynek produktów przechowywanych w niewłaściwych warunkach. Przypadki zepsucia farmaceutyków oznaczają nie tylko ogromne straty finansowe dla firm, ale również niszczą jej wizerunek. Jak podaje firma IoT Analytics, spośród 30 proc. firm, które wdrożyły systemy IoT w celu kontroli i zarządzania jakością, dwie trzecie z nich trzecie zgłosiło amortyzację rozwiązania w czasie krótszym niż 24 miesiące.

Wymagające przepisy

Warto też zaznaczyć, że sektor farmaceutyczny podlega ściśle określonym przepisom i regulacjom, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa pacjentów i jakości produktów. Wprowadzenie technologii Internetu Rzeczy w tym obszarze jest szczególnie istotne, ponieważ umożliwia ścisłe monitorowanie i dokumentowanie warunków przechowywania oraz dostawy produktów. 

Odnoszą się do tego takie przepisy i regulacje, jak Dobre Praktyki Dystrybucyjne (DPD), które określają standardy dla dystrybucji produktów farmaceutycznych i mają na celu zapewnienie, że leki są przechowywane, transportowane i dostarczane w odpowiednich warunkach. Drugą regulacją jest Validation of Temperature-Controlled Storage Areas, czyli przepisy unijne dotyczące walidacji obszarów przechowywania produktów farmaceutycznych w określonych temperaturach, w tym wymogi związane z monitorowaniem i dokumentowaniem warunków przechowywania.

Policja w Nowym Jorku wykorzystuje w służbie psy roboty. Najnowsze maszyny mają pomagać funkcjonariuszom i ułatwiać ich pracę.

Pamiętacie K9 – bohatera spin-offu „Doktora Who”? W Nowym Jorku pojawiają się właśnie podobne psy-roboty w służbie policji. To powrót rozwiązania, które testowane było w 2020 roku. Wówczas spotkało się to jednak ze sprzeciwem mieszkańców, którzy nie byli na to gotowi.

Nowe rozwiązanie zaprezentowano najpierw na specjalnym pokazie na Time Square. Psy nazwano zaś „Digidog”, co jest połączenie angielskich słów digital i dog, oznacza więc cyfrowego psa. Mają one zastępować funkcjonariuszy policji w niebezpiecznych sytuacjach. Ich niewielkie rozmiary umożliwią między innymi wysyłanie ich do ciasnych przejść i pomieszczeń. Urządzenia ważą 32 kilogramy i są zdalnie sterowane (niczym naziemne drony).

Jako jeden ze sposobów zastosowania robotów psów podano odbijanie zakładników przetrzymywanych w małych, zamkniętych przestrzeniach. Innym jest szukanie skradzionych aut, które będą lokalizowane przez GPS-a. Cyfrowy pies (niczym pies prawdziwy łapiący trop), będzie łapał trop cyfrowy i w ten sposób odnajdywał pojazd. 

Jedyną wątpliwość w swobodnym wykorzystaniu przez nowojorską policję digidogów budzić może – ponownie – niezbyt przychylne nastawienie mieszkańców. Mówią oni o fanaberii lokalnych władz, która inwestuje w technologie, które nie są niekonieczne i trudno stwierdzić, czy rzeczywiście będą przydatne. 

Są też osoby sprzeciwiające się ogólnie koncepcji wypuszczania na ulice robotów. Nie wszyscy z nas chcą funkcjonować z rzeczywistości rodem z filmów sci-fi. 

Czy trzy lata od testów wystarczyły, by nowojorczycy oswoili się z nowymi technologiami i zaakceptowali cyfrowe psy na ulicach? Czas pokaże.