Robot, który dostarcza jedzenie, jeździ po parkach by kontrolować stan zapełnienia śmietników, a ponadto może dostarczać paczki i inne zamówienia, powstał w Lublinie. Jego rodzina szybko się rozrasta, a sposoby wykorzystania małych pomocników są coraz ciekawsze.

Pierwszy z robotów na kółkach nazywa się Mateusz. Jego pojawienie się ma być rewolucją na rynku. Pozwoli on na dostarczanie zakupów robionych przez internet, przesyłek kurierskich, a nawet posiłków zamawianych w restauracjach. Pierwsze testy Mateusza przeprowadzone były w Lubinie i pokazały, że świetnie radzi sobie z wyznaczonymi zadaniami. Pojawiła się więc Kasia, kolejny robot na kółkach, tym razem kobieta. Startup Delivery Couple, lublińska spółka powstała w 2021 roku, zapowiada, że liczba robotów będzie stale rosnąć. Twórcy marzą o stworzeniu nawet setki. Zautomatyzowani dostawcy będą poruszać się po chodnikach i ścieżkach rowerowych.

Roboty te przetestowane zostały już także w Warszawie. Ciągle się rozwijają i mierzą z nowymi wyzwaniami. Mają na celu poszerzenie zasięgu dostaw z pierwotnych trzech do pięciu kilometrów. Automatyczne poruszanie się po wyznaczonej wcześniej trasie, ma także zostać zmienione w poruszanie się autonomiczne, które pozostawi urządzeniom na większą swobodę ruchu w przypadku pojawienia się nieplanowanych przeszkód. Nie będzie to także wymagało nadzoru operatora. 

Założycielem Delivery Couple jest Sergiusz Lebedyn, mieszkający w Polsce od kilku lat programista z Ukrainy. Ujawnił on swoje ambitne plany; chce dzięki robotom zrewolucjonizować rynek dostaw na tzw. ostatniej mili, czyli ostatnim fragmencie dostaw do odbiorcy docelowego. Doskonałym przykładem są tu dostawy jedzenia. Przykładową pizzę roboty dostarczą z prędkością 18 km/h (na ścieżkach) czy 6-8 km/h jadąc chodnikiem między pieszymi. 

Jak to działa?

Wystarczy złożyć zamówienie, które odbieramy w odległości do trzech kilometrów. Należy je oczywiście opłacić z góry. O tym, że przesyłka znajduje się w miejscu docelowym klient informowany jest poprzez SMS-a. Wystarczy wówczas wyjść do robota i podać magiczne hasło, na przykład: „Kasia, tu (podajemy swoje imię). Otwórz klapę!”. Pojemnik zostaje wówczas otwarty i mamy dostęp do zamówionego jedzenia.

Jednak Sergiusz Lebedyn chce poszerzyć ofertę o różne dostawy w wielu branżach. Tym bardziej, że jego spółka jest częścią projektu unijnego w zakresie dostarczania paczek. Wiąże on dostawę kurierską z wykorzystaniem busa i robota. Bus w środku miałby załadowane roboty z paczkami i dostarczał je do większego punktu, z którego roboty rozjeżdżałyby się już do adresów docelowych. 

Skąd zabrać śmieci?

Skoro roboty mogą coś dostarczać, to mogą też odbierać. Kolejnym pomysłem na ich wykorzystanie jest zbieranie śmieci.

– W Amsterdamie uczestniczymy w projekcie, w którym roboty miałyby odpowiadać za zbiór fusów w kawiarniach i dostarczanie ich do wskazanego punktu, w którym znajduje się centralny kontener. To dobre rozwiązanie, bo w wielu przypadkach ciężko podjechać pod kawiarnie większym autem – opowiada Sergiusz Lebedyn. 

Inne zastosowanie robotów w zakresie odbioru śmieci to projekt polegający na obsłudze śmietników do segregacji, które znajdują się w parkach miejskich . Tym razem robot współpracowałby z inteligentnymi koszami, które informowałyby kiedy są pełne, a robot przyjeżdżałby je opróżnić. Takie zastosowanie produktów firmy Delivery Couple może pojawić się w 2024 roku.

Dokąd dotrą roboty?

Powstają nie tylko nowe sposoby na wykorzystanie robotów, ale też rozszerza się obszar, na którym mogą działać. Po Lublinie i Warszawie pojawiła się możliwość uruchomienia robotów w Lizbonie, Amsterdamie i Barcelonie.

Trudno uwierzyć, że wszystko zaczęło się od pomysłu, którego realizacja była możliwa dzięki drukarkom 3D. Tak właśnie – w garażu – powstał prototypowy robot.

Pojawiła się możliwość rozprawy sądowej z prawnikiem-robotem wykorzystującym sztuczną inteligencję. W takiej sytuacji oskarżony mógłby skorzystać z porady prawnej AI, która będzie działała na jego smartfonie, słuchając komentarzy z sali. To nie jedyny sposób na wykorzystanie sztucznej inteligencji w systemie prawnym.

W 2015 roku system DoNotPay stworzył student Uniwersytetu Stanforda – Joshua Browder. Początkowo służył jedynie do odwołań w zakresie biletów parkingowych i obejmował jedynie Wielką Brytanię. Następnie został rozszerzony na Stany Zjednoczone. 

Aplikacja została zaprojektowana w formie czatu, w którym bot zadawał potrzebne do przeanalizowania sytuacji pytania. Na tej podstawie decydował, czy konkretna sytuacja kwalifikuje się do odwołania i wskazywał przepisy, na podstawie których odwołanie to były zasadne. Przygotowywał nawet pismo odwoławcze do złożenia w sądzie. Stworzona przez Browdera sztuczna inteligencja była szkolona na rzeczywistych danych.

W podobny sposób ma działać bot-prawnik podczas rozprawy sądowej. Podczas przesłuchania oskarżonego przez prokuratora ma informować klienta o tym, co powinien mówić oraz czego nie mówić. Narzędzie audio wykorzystywane przez bota jest tak skonstruowane, że nie reaguje natychmiast. Pozwala dokończyć wypowiedź dla pełniejszego jej przeanalizowania i zaproponowania najlepszego rozwiązania.

DoNotPay rozwija się i pokazuje coraz więcej sposobów wykorzystania technologii. Można z pomocą tego bota pozwać kogoś, przeanalizować przepisy dotyczące odwołanych i opóźnionych lotów oraz ubezpieczenia ochrony płatności. Pomaga w kwestiach związanych z prawami konsumentów, chociażby  poprzez przeanalizowanie wprowadzających w błąd stwierdzeń w reklamach, zajmuje się też prawami pracowniczymi z uwzględnieniem kwestii molestowania w pracy.

Sąd zgłasza sprzeciw 

Pierwsza rozprawa sądowa z wykorzystaniem AI zaplanowana była na luty 2023 roku. Chociaż technologicznie było to możliwe, pojawiły się przeszkody prawne. W Stanach Zjednoczonych (w większości stanów) koniecznie jest wyrażenie zgody przez wszystkich uczestniczących w rozprawie na jej nagrywanie. Bot-prawnik, który nie jest osobą fizyczną, nie mógłby takiej zgody wyrazić. 

Oponować zaczęli także adwokaci. Wysłali oni do twórcy oprogramowania wiele listów wskazując, że takie użycie technologii na sali sądowej może mieć przykre konsekwencje także dla niego samego. Nie wiadomo w związku z tym, kiedy i w jakim kraju pojawi się możliwość przeprowadzenia rozprawy sądowej z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. 

Analizy to inna sprawa

W inny sposób sztuczną inteligencję wykorzystuje się jednak w chińskich sądach. Tworzone przy jej pomocy analizy pozwalają na poprawę systemu. AI proponuje nawet nowe przepisy, opracowuje wstępne wersje dokumentów i wykrywa błędów w orzeczeniach. Taki system w Państwie Środka rozwijany jest co najmniej od 2016 roku. Wtedy to prezes Sądu Najwyższego Chiang Zhou opowiedział się za technologią, która miała poprawić uczciwość, wydajność i wiarygodność chińskiego systemu sądownictwa. 

Powiązanie sztucznej inteligencji z policyjnymi bazami danych usprawnia również system karania przestępców. Pojawił się też w Chinach wyspecjalizowany „sąd internetowy”. Zajmuje się on wyłącznie sprawami związanymi ze światem wirtualnym. Są to pożyczki online, spory dotyczące nazw domen i kwestie praw autorskich.

Rosnące ceny energii nie pozostawiają firmom wątpliwości, że w obszarze energetycznym muszą wprowadzić poważne zmiany. Dochodzi do tego coraz większa świadomość zmian klimatycznych, które w dużej mierze są efektem wykorzystywania energii pochodzącej ze źródeł kopalnych. Rozwiązaniem tych problemów są odnawialne źródła energii i stosowanie elektryczności 4.0.

Elektryczność 4.0 nazywana jest również inteligentną elektryfikacją. Pojęcie to stworzył Schneider Electric nawiązując do funkcjonującego już pojęcia Przemysłu 4.0. Celem jest tu wdrożenie produktów, systemów i usług pozwalających różnego rodzaju obiektom zapewnić bardziej zrównoważoną, odporną i wydajną energetycznie przyszłość. Działanie Elektryczności 4.0 wspierają cyfrowe innowacje. To dzięki nim możliwe są pomiary i monitoring korzystania z energii. Dodając do tego inteligentne urządzenia, aplikacje, analizy i oprogramowanie z obszaru internetu rzeczy (IoT), możemy wdrażać inteligentną elektryfikację szybciej i sprawniej. 

 

Świat się zmienia

– W ciągu ostatnich stuleci świat ewoluował szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Rewolucje przemysłowe napędzane postępem technologicznym oraz łatwo dostępną i tanią energią, zmieniły zarówno przedsiębiorstwa, jak i społeczeństwa. Jednak dopiero w obecnych czasach zrozumieliśmy, że niechcianą, ciemną stroną postępu zapewniającego poprawę standardów życia jest degradacja zasobów naszej planety oraz negatywny wpływ na klimat – stwierdza Jacek Łukaszewski, prezes Schneider Electric na klaster Europy Środkowo-Wschodniej.

Raport fundacji Digital Poland „Elektryczność 4.0. Tańsza, czystsza i stabilniejsza energia dla polskich przedsiębiorstw” pokazuje zaś, jak wygląda sytuacja związana z energią elektryczną w polskich przedsiębiorstwach. Wśród małych i średnich przedsiębiorstw aż 89 proc. uznało, że podwyżki cen energii w 2022 r. były dotkliwe. Tylko 3 proc. nie odczuło tego w wyraźnie negatywny sposób. Czterech na pięciu przedstawicieli MŚP uważa też, że przyszłość leży w inteligentnej transformacji opartej na odnawialnych źródłach energii (OZE). Połowa planuje też wdrożenie takich rozwiązań w swoich przedsiębiorstwach.

– Dalszy rozwój wymaga od nas wszystkich refleksji na temat sposobu, w jaki zużywamy i produkujemy energię, oraz wdrożenia konkretnych rozwiązań, które zapewnią zmianę – mówi Jacek Łukaszewski.

W systemach Energii 4.0 znajdują się:
– instalacje fotowoltaiczne,
– urządzenia do magazynowania energii,
– urządzenia do magazynowania ciepła,
– urządzenia do zarządzania energią.

System integruje odpowiednie oprogramowanie. Dzięki niemu poszczególne urządzenia podpięte pod sieć mogą się ze sobą komunikować, dzięki czemu produkcja energii jest bardziej efektywna i opłacalna.

 

Inwestycja w nowoczesność

Przeszkodą na drodze do szybkiego i sprawnego wdrożenia Elektryczności 4.0 są wysokie koszty realizacji takiego przedsięwzięcia. Powołuje się na to aż 47 proc. z badanych MŚP. Tutaj przyjść z pomocą może demokratyzacja.

– Demokratyzacja, czyli powszechne przyjęcie technologii umożliwiających inteligentną elektryfikację, pozwoli na sukcesywne obniżanie bariery wejścia, jaką są wysokie koszty –  stwierdza Wojciech Świątek, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju w Schneider Electric. – Jednym z priorytetów powinna być także współpraca biznesu z administracją na tym właśnie polu. 

Jeśli uda pokonać się barierę kosztów wprowadzenia Elektryczności 4.0, nie trzeba będzie przekonywać do jej wdrażania małych i średnich firm. Co druga z nich zauważa, że inteligentna elektryfikacja wpływa na obniżenie kosztów energii elektrycznej. 42 proc. zauważa też jej pozytywny wpływ na środowisko i ochronę planety.

Już dziś 80 proc. przedstawicieli MŚP mówi, że inteligentna transformacja energetyczna to nieuchronny kierunek zmian.

– Niezależnie od branży w procesach biznesowych wymagane będzie, a czasem już jest, przedstawianie śladu węglowego w całym łańcuchu produkcji. Na poziomie unijnym akt prawny zwany „taksonomią” tworzy ramy ułatwiające podejmowanie zrównoważonych inwestycji – wyjaśnia Magdalena Maj, kierowniczka Zespołu Klimatu i Energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Przedstawione badanie pokazuje, że już większość firm MŚP to rozumie, pozostaje im tylko podjąć działania, a decydentom ułatwiać procesy prowadzące do zrównoważonego rozwoju – dodaje.

LoRaWAN wkracza do Wschowy za sprawą Zakładu Usług Wodnych, który prowadzi postępowanie przetargowe na wdrożenie systemu zdalnego odczytu właśnie w tej technologii. Na odczyt wskazań wodomierzy z wykorzystaniem technologii LoRaWAN przeznaczył on pięć milionów złotych. 

W pierwszym przetargu nie udało się wprawdzie wyłonić firmy, która byłaby odpowiedzialna za wprowadzenie systemu zdalnego odczytu wskazań wodomierzy z wykorzystaniem technologii LoRaWAN. Zakładu Usług Wodnych we Wschowie zakładał inwestycję na poziomie 5 mln zł. Jedyna oferta opiewała na kwotę 7 mln zł i złożyła ją spółka Aiut z Gliwic. W zaistniałej sytuacji unieważniono przetarg.

Zamówienie jest kompleksowe i obejmuje wiele elementów składających się na system odczytu w technologii LoRaWAN: dostawę, montaż, wdrożenie, a także utrzymanie „Systemu do stacjonarnego zdalnego odczytu wodomierzy zamontowanych u odbiorców usług na terenie działania Związku Międzygminnego Wodociągów i Kanalizacji Wiejskich z siedzibą we Wschowie”. Obszar działania systemu także został dokładnie określony. 

Zamawiający oczekuje, że system składać się będzie z nakładek na wodomierze wraz z wyposażeniem. Mają to być anteny, przewody czy inne urządzenia potrzebne do obsługi systemu, oprogramowanie nakładek oraz innych urządzeń potrzebnych do odczytu danych. Ponadto wszystko ma współpracować z bazą danych zainstalowaną na serwerze Zakładu Usług Wodnych. Dane z nakładek na wodomierze odczytywane mają być za pośrednictwem koncentratorów LoRaWAN.

Firma, która podejmie się wykonania tego zlecenia, musi zapewnić kompleksową obsługę odczytu wodomierzy w technologii LoRaWAN, by zamawiający nie musiał martwić się o żadne dodatkowe sprzęty czy oprogramowania. Do tego dochodzi również zapewnienie niezawodności działania systemu przez cały okres wdrażania i przewidziany gwarancją. Obejmuje to stworzenie bufora serwisowego w postaci 200 sztuk nakładek.

W liczbach zamówienie wygląda naprawdę imponująco. To 17 042 urządzenia do montażu na wodomierzach do odczytu wodomierzy i komunikacji w systemie LoRaWAn, co najmniej 40 koncentratorów LoRaWAN odczytujących dane z nakładek, 200 koncentratorów bateryjnych, do tego cztery urządzenia mobilne do zdalnego odczytu danych w terenie i przesyłania ich do systemu informatycznego oraz cztery urządzenia mobilne do programowania nakładek przy ich montażu. Całość zamówienia uzupełnia specjalne oprogramowanie umożliwiające działanie systemu i wczytywanie go do systemu księgowego Tytan. 

Tego właśnie Zakład Usług Wodnych we Wschowie oczekuje w kwocie 5 mln zł. 

Trzymamy kciuki za powodzenie przedsięwzięcia