W czasie, gdy rosną koszty energii, rozwiązania z zakresu inteligentnego domu zyskują na popularności, oferując użytkownikom szansę na znaczne oszczędności. Eksperci szacują, że wzrost kosztów energii elektrycznej dla odbiorców w 2024 roku może wynieść nawet 70 proc. 

Jak podkreśla Benoit Caudy, specjalista z firmy Netatmo, będącej liderem na rynku smart home, inteligentne systemy grzewcze pozwalają na poważne oszczędności i są szczególnie przydatne dla osób korzystających z ogrzewania gazowego, elektrycznych kotłów, pomp ciepła czy bojlerów.

Kluczowym elementem ogrzewania inteligentnego domu jest termostat. Odpowiednie oprogramowanie pozwala zaś na tworzenie harmonogramów uruchamiania systemów grzewczych dopasowanych do rytmu życia użytkowników. Kiedy domownicy opuszczają dom, system ogrzewania wyłącza się lub ogranicza pracę, co przyczynia się do znaczących oszczędności. Przed powrotem mieszkańców termostat ponownie uruchamia zaś ogrzewanie, zapewniając komfortową temperaturę. Może on również dostosowywać ją do preferencji użytkowników, na przykład obniżając w nocy i podnosząc rano.

Osoby korzystające z ogrzewania elektrycznego mają też możliwość dostosowania harmonogramu pracy kotła do taryf energetycznych. Zdalne sterowanie termostatem umożliwia wyłączenie ogrzewania w momencie zmiany cennika. Ponadto, połączenie termostatu z czujnikami otwarcia okien pomaga unikać marnotrawienia energii podczas wietrzenia pomieszczeń.

Inteligentny termostat generuje także raporty dotyczące zużycia energii, oszczędności i ewentualnych problemów z grzejnikami. Dzięki temu użytkownicy mogą na bieżąco monitorować zużycie energii. 

Ankieta przeprowadzona wśród użytkowników Netatmo wykazała, że 90 proc. z nich zaoszczędziło energię (i pieniądze) dzięki instalacji termostatu typu smart, a 72 proc. stwierdziło, że można nieco obniżyć temperaturę ogrzewania, utrzymując przy tym komfort cieplny.

Optymalizacja zużycia energii dzięki technologiom inteligentnego domu staje się coraz bardziej dostępna i wygodna dla konsumentów. Przyczynia się to do ograniczenia wpływu kryzysu energetycznego na budżety domowe i środowisko, co stanowi znaczący krok w kierunku bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów naturalnych.

Parkowanie w miastach wciąż stanowi problem, w rozwiązywaniu którego mają pomagać nowe technologie. Różne metody stosowane są w różnych miejscach, ale w Katowicach postawiono na automatyczny parking, który ma usprawnić i przyspieszyć parkowanie.

W Katowicach przy ulicy Tylnej stanął automatyczny parking, który będą mogli wykorzystywać mieszkańcy. To pierwsza tego typu inwestycja w Polsce. Na powierzchni, na którym znajduje się inwestycja, zmieściłoby się jedynie trochę ponad 40 standardowych miejsc parkingowych. Postawienie w tej lokalizacji parkingu automatycznego umożliwia umieszczenie tam aż 240 pojazdów.

–  Tym samym Katowice stają się pionierem jeśli chodzi o zagospodarowanie niedużej przestrzeni w mieście o gęstej zabudowie przy użyciu innowacyjnych technologii. Szacujemy, że w okolicach listopada parking będzie oddany na komercyjnych zasadach do użytku mieszkańcom – mówi Roman Buła, naczelnik wydziału budynków i dróg w Katowicach.

To najnowocześniejszy parking w Polsce. W jego skład wchodzą dwa zespoły maszyn. Działają z wykorzystaniem inteligentnego systemu rotacyjnego i przechowywania pojazdów na specjalnych platformach. Automatyczne działanie systemu możliwe jest dzięki czujnikom optycznym, radarowym i sygnalizacji ostrzegawczej.

Pierwszy zespół maszyn ma 67 metrów długości. Znajduje się na nim 12 modułów parkingowych, a każdy 12 platform parkingowych. Wyposażone są w niezależne wjazdy i wyjazdy. Podobnie jest w drugim zespole, który jest trochę mniejszy. Ma 45 metrów długości i osiem modułów. 

Wcześniej oryginalna technologia, która zastosowana jest w tym parkingu automatycznym, była już wykorzystywana przez firmę GRAND. Ona też ją stworzyła. Nazwana została Grand Vertical Parking.

– Prototyp parkingu automatycznego od kilku lat służy pracownikom naszej firmy. Cieszymy się, że technologię udało się przenieść w przestrzeń publiczną miasta. Maszyny są wyposażone w szereg czujników i zabezpieczeń, które sprawiają, że korzystanie z nich jest nie niesie ze sobą ryzyka dla samochodów i użytkowników. Wierzymy, że ta technologia posłuży wkrótce kolejnym miastom, które będą chciały efektywnie wykorzystywać nawet niewielkie przestrzenie wśród miejskiej zabudowy – mówi Andrzej Grygiel, prezes firmy GRAND.

Z katowickiego parkingu ma okazję skorzystać kilkadziesiąt osób. Są to właściciele lokali usługowych i hotelowych mieszczących się przy ulicy Mariackiej. Każdego dnia osoby korzystające automatycznego parkingu miały raportować na temat jego funkcjonalności i elementów, które należy poprawić. 

Kierowca zostawia samochód, a parkowaniem zajmuje się automat

Jak działa parking automatyczny?

Kierowcy korzystający z tego parkingu muszą wjechać na specjalną platformę i na niej pozostawić pojazd. Następnie potwierdzają na ekranie sterowania, że ustawiono samochód zgodnie z instrukcją. Dalsza część działania parkingu jest już zautomatyzowana. Platforma przenosi auto na odpowiedni poziom i tam go parkuje. 

Odwrotne działanie podejmowane jest przy odbiorze auta. 

– Po uiszczeniu opłaty  maszyna automatycznie sprowadzi platformę, na której pozostawiony został samochód, do poziomu umożliwiającego odbiór pojazdu przez kierowcę – wyjaśnia Agnieszka Dutkiewicz, zastępca dyrektora ds. budowy infrastruktury technicznej w Katowicach Inwestycjach S.A.

Funkcjonowanie parkingu będzie na razie nadzorowane, by przekonać się, czy wszystko działa sprawnie. Kierowcy będą też mogli połączyć się z pracownikiem odpowiedzialnym za zdalną obsługę i udzielającym pomocy w przypadku problemów.

Koszty parkingu to 23 mln zł. Samo parkowanie również nie należy do najtańszych. Jego koszt to 12 zł za godzinę. Chyba, że ktoś posiada Katowicką Kartę Mieszkańca, wtedy cena ta spada o połowę. Nowoczesne parkowanie to jednak spory wydatek. Możliwe, że w przyszłości cena ta spadnie. 

Coraz wyższe koszty energii to dla wielu rządzących polskimi miastami czas na wprowadzenie rozwiązań, które pozwolą na oszczędności w tym zakresie. Jednym z takich sposobów są inwestycje w inteligentne i energooszczędne rozwiązania. Kolejnym elementem są oszczędności związane z gospodarowaniem wodą. 

Zmiana oświetlenia oraz poprawa szczelności systemów wodnych to dla samorządów redukcja kosztów nawet o 70 procent. Dlatego w rozwiązania smart inwestują nie tylko duże miasta, ale również mniejsze miejscowości. Eksperci wskazują, że przez systemy zarządzania oświetleniem w mieście i optymalizację zużycia wody zredukować można rachunki nawet o 60–70 proc.

Pieniądze na ulicy

Oświetlenie uliczne to 20 proc. całkowitego zużycia energii w miastach. Tak wynika z danych, które opublikował Visual Capitalist. Istotne jest w związku z tym inwestowanie w energooszczędne oprawy oraz systemy, które zoptymalizują używanie oświetlenia. Sama wymiana lamp sodowych czy rtęciowych na nowoczesne lampy LED to zmniejszenie zużycia prądu nawet o 50 proc. Kolejne 25 proc. oszczędności daje zastosowanie inteligentnego systemu zarządzania oświetleniem.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej podaje, że lampy sodowe i rtęciowe wciąż stanowią 60 proc. źródeł światła w miastach. To pole do ogromnej oszczędności przy wymianie oświetlenia i zastosowaniu inteligentnych systemów.

– Oświetlenie uliczne w większości gmin polskich wciąż jest sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat i wymaga modernizacji. My akurat idziemy w tym kierunku bardzo mocno. Praktycznie wszystkie oprawy oświetleniowe w Bolesławcu zostaną wymienione, a oszczędność wynikająca z tej zmiany według starych cen wynosi 500 tys. zł, a według nowych cen – ponad 2 mln zł – mówi Piotr Roman, prezydent Bolesławca.

Zwiększenie inwestycji w oświetlenie inteligentne i energooszczędne widać w całym kraju. W Warszawie w ciągu kilku miesięcy wymieniono wszystkie oprawy oświetleniowe przy drogach krajowych, wojewódzkich i powiatowych. Oznacza to pozbycie się około 38 tysięcy opraw sodowych i zamienienie je na LED. Koszt przedsięwzięcia to 32 mln zł. Jednak inwestycja się opłaci, bo ma przynieść roczne zyski na poziomie 23 mln. To różnice między starym oświetleniem a nowym.

Inwestowania w energooszczędne oświetlenie uliczne to nie tylko sprawa Polski. Northeast Group podaje, że inwestycje w ten rynek w ciągu kilku lat osiągnie wartość 28,1 mld dolarów. Do roku 2030 aż 70 proc. lamp ulicznych ma być wyposażona w diody LED. 25 proc. będzie zarządzanych przez inteligentne systemy. Tak będzie wyglądać smart city w praktyce.

Bez lania wody

Gdy miasta uporają się z oświetleniem i postawią na oszczędność w tym zakresie, następnym elementem zarządzania miastem, w którym można dzięki technologii zaoszczędzić sporo pieniędzy jest kontrola zużycia wody. Ponadto jest to kierunek motywowany nie tylko względami ekonomicznymi, ale również ekologicznymi. Zasoby wody kurczą się, a w Polsce tracimy bardzo dużo. 

Niedawno opublikowany raport NIK wskazuje, że w ciągu 20 lat odnotowano 1,8 tysięcy awarii w 20 kontrolowanych przedsiębiorstwach wodno-kanalizacyjnych w gminach wiejskich. Oznacza to wyciek ponad 30 proc. wody z sieci zanim dotarła do mieszkańców. 

Rozwiązania stosowane w smart city pozwalają unikać takich sytuacji. Inteligentne systemu na bieżąco śledzą dane pochodzące z wodomierzy. Pozwala to szybko odkryć ewentualną awarię oraz jej miejsce. Taka informacja umożliwia skierowanie pracowników do usunięcia awarii w krótkim czasie i zapobiega stratom wody. Ponadto wiedza o tym, gdzie dokładnie znajduje się awaria to ograniczenie kosztów remontów chodników i dróg, gdy nie odkopuje się zbyt dużego terenu w celu ustalenia miejsca wycieku. 

Zarządzanie zużyciem energii w oświetleniu ulicznym i wody to nie jedynie rozwiązania, które umożliwiają rozwiązania z zakresu smart community. Zapraszamy do przeczytania innych tekstów.

Wiele polskich miast wprowadza i testuje rozwiązania z obszaru smart city. Charakterystyczne jest przy tym, że poszczególne innowacje odbywają się w ramach projektów, których nie koordynuje jedna osoba, czy wydział. Podobnie jest w Gdańsku, gdzie dzieje się dużo, a we wszystkim nie orientuje się nawet rzecznik prasowy.   

Najbardziej widoczna dla mieszkańców Gdańska i szerzej – Obszaru Metropolitalnego, jest możliwość korzystania z systemu rowerowego Mevo. Ruszył on po czterech latach przerwy od pierwszego podejścia i problemów z tym związanych. Dziś na ulicach Trójmiasta i pobliskich gmin obecne są dwa tysiące rowerów (w tym duża część z elektrycznym wspomaganiem). Choć ze względu na okres zimowy liczba pojazdów w praktycznym użyciu pozostaje stosunkowo niewielka, jesienne testy wypadły stosunkowo dobrze, a miesięczny abonament za korzystanie z systemu na poziomie 29,99 zł nie jest wysoki.

 

Mevo to nie wszystko

Rowery miejskie oraz komercyjne hulajnogi elektryczne wpisały się już w obraz wielu polskich miast. Nasze zainteresowanie w poprzednich latach wzbudzały gdańskie projekty badające potencjał autonomicznego transportu ostatniej mili. Pierwszy, Sohjoa Baltic, zrealizowany został już w latach 2017–2020, a finansowany był z programu Interreg Region Morza Bałtyckiego.

– W ramach tego projektu prowadzone były badania, promocja oraz testy w pełni zautomatyzowanych i poruszających się bez kierowcy elektrycznych minibusów – mówi Magdalena Szymańska, główna specjalistka Referatu Mobilności Aktywnej Wydział Gospodarki Komunalnej Urząd Miejskiego w Gdańsku. – W założeniach busy te mogą docelowo stać się częścią łańcucha transportu publicznego, a w szczególności połączeń pierwszej lub ostatniej mili.

Projekt wprowadzał do praktycznego działania wiedzę i kompetencje organizacji inteligentnego oraz przyjaznego środowisku transportu publicznego. Dostarczył też wytycznych prawnych i organizacyjnych stanowiących warunki niezbędne do efektywnego świadczenia tego rodzaju usługi.

Warto przy tym wspomnieć, że w skład konsorcjum Sohjoa Baltic wchodzili także partnerzy z Finlandii, Estonii, Szwecji, Łotwy, Niemiec, Norwegii oraz Danii. Wiele z uczestniczących w projekcie podmiotów dysponowało przy tym wiedzą techniczną z zakresu planowania transportu wewnątrzzakładowego oraz publicznego. Dzięki Sohjoa Baltic autonomiczne minibusy testowało łącznie aż sześć miast w regionie Morza Bałtyckiego. Testy na drogach publicznych odbywały się głównie w Helsinkach, Tallinie oraz norweskim mieście Kongsberg, a na mniejszą skalę w Gdańsku, duńskim Vejle oraz łotewskim regionie Zemgale.

– Zrealizowaliśmy wówczas, we wrześniu 2019 roku, pierwszy w Polsce pilotaż autonomicznego minibusa – wspomina Magdalena Szymańska. – Był to bus EZ10 marki Easymile, który poruszał się po publicznej drodze, a dokładniej po ulicy Karwieńskiej, dowożąc pasażerów do Gdańskiego Ogrodu Zoologicznego. W sumie przewieźliśmy wówczas 3325 osób.

 Z technicznego punktu widzenia autonomiczny minibus porusza się wzdłuż swojej trasy podobnie jak winda  Skanuje przy tym otoczenie, więc wie kiedy zwolnić lub całkowicie się zatrzymać, a  dzieje się tak jeżeli napotka przeszkodę. Podczas jazd testowych, dodatkowo, dla bezpieczeństwa, na pokładzie minibusa obecny był też operator. 

 

Sohjoa Last Mile

Dzięki sukcesowi pierwszego projektu Gdańsk, wraz z większością partnerów, uzyskał dofinansowanie na jego kontynuację, czyli projekt Sohjoa Last Mile, który realizowany był w latach 2020–2022 i dofinansowany także z programu Interreg Regionu Morza Bałtyckiego.

– W drugim projekcie postanowiliśmy przeprowadzić analizę prawną, która odpowiedziała na pytanie, jakich regulacji brakuje i jakie należy zmienić, aby w ramach transportu publicznego możliwe były regularne kursy autonomicznych pojazdów na pierwszym i ostatnim odcinku podróży – zaznacza Magdalena Szymańska. – Zrealizowany pilotaż busa tym razem prowadzony był w obszarze zamkniętym (Cmentarz Łostowicki). Badaliśmy możliwość zdalnego nadzoru nad pojazdem oraz jazdy bez operatora na pokładzie.

W Gdańskim przetargu na prezentację autonomicznego busa wygrała oferta fińskiej firmy Roboride. Finowie współpracowali przy tym z estońskim AuveTech, który dostarczył i zaprogramował busa, przeszkolił operatów wyznaczonych spośród kierowców spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje oraz odpowiadał za codzienną eksploatację. Partnerem technologicznym Roboride była też firma Trapeze Poland, specjalizującą się w rozwiązaniach IT dla transportu publicznego. 

Choć główna aleja Cmentarza Łostowickiego nie posiada statusu drogi publicznej i pojazdy mogą tu poruszać się z prędkością jedynie do 5 km/h, pilotaż autonomicznego busa w Gdańsku i tak był dużym wyzwaniem logistycznym. W czasie pilotażu na tej trasie utrzymany był ruch pieszy i samochodowy, a firma świadcząca usługę prezentacji autonomicznego busa po raz pierwszy organizowała przewozy w takich warunkach. W tym kontekście podsumowanie wygląda imponująco. Autonomiczny bus wykonał 450 kursów, przewiózł 2017 pasażerów i przejechał ponad 989 km. 

Głównym problemem okazało się zaś zapewnienie stabilnego łącza internetowego na całej trasie. Korzystano przy tym z sieci wszystkich czterech, największych dostępnych operatorów mobilnych, ponieważ żaden z nich nie oferował odpowiedniej jakości przesyłu danych przez cały czas. Spadek prędkości i jakości połączeń obserwowano głównie w godzinach szczytu komunikacyjnego i w weekendy. W takich sytuacjach możliwości zdalnego operatora busa w kwestii oceny sytuacji, były poważnie utrudnione. Wynikało to z opóźnień i niskiej jakości transmisji z obrazu kamer. 

 

Stąd do przyszłości

– W kwestiach związanych z autonomicznym transportem przyglądamy się teraz rozwojowi technologii oraz oczekujemy na zmiany legislacyjne – podsumowuje Magdalena Szymańska. – Uczestniczymy też, jako jedyne polskie miasto, w pracach międzynarodowego stowarzyszenia na rzecz mobilności autonomicznej i połączonej CCAM (European Partnership on Connected, Cooperative and Automated Mobility). Aplikowaliśmy też o dofinansowanie na kolejne projekty unijne w tym obszarze i czekamy na decyzję instytucji dofinansowujących.

 

Już w ramach pierwszego programu Sohoja Baltic konsorcjum uczestników opracowało pierwsze wytyczne dotyczące zmian w prawie, jakie muszą zostać spełnione, aby samojezdne pojazdy poruszały się po drogach publicznych w ramach transportu zbiorowego. Stało się to pod przewodnictwem niemieckiego Institute for Climate Protection, Energy and Mobility. Opracowane został w tym zakresie mapa drogowa dotycząca stricte polskich przepisów

Innym interesującym obszarem technologii smart, w którym przoduje Gdańsk są drony. Przeprowadzona została ankieta sprawdzająca nastawienie mieszkańców na temat wykorzystania dronów w służbie zdrowia (projekt AiRMOUR), rozpoczęła się też realizacja projektu CITYAM, który wypracowuje narzędzia do zarządzania tą formą logistyki.

– Sednem projektu jest docelowa rola mobilności powietrznej w miastach oraz narzędzia potrzebne do zarządzania nią – stwierdza Magdalena Szymańska. – Drony są ekologiczną i inteligentną formą mobilności, ale potencjał i liczebność tych zautomatyzowanych pojazdów w naszej przestrzeni powietrznej, wymaga zaplanowania. 

Konsorcjum 14 partnerów z sześcioma miastami z regionu Morza Bałtyckiego, organizacjami branżowymi i uczelniami rozwija, testuje i skaluje strategie dotyczące wykorzystania dronów w miastach. Możemy się też spodziewać, że niebawem CITYAM dostarczy narzędzi planowania miejskiego w odniesieniu do lądowisk i przestrzeni powietrznej, a także do skalowania operacji z wykorzystaniem dronów należących do miast.