Ogród, czy okazały trawnik na działce nie zawsze oznaczają relaks. Aby dobrze wyglądały konieczne są także ogromne nakłady pracy. Szczególnie w trakcie letnich miesięcy. Wsparciem w pielęgnacji trawnika są inteligentne roboty koszące, które samodzielnie poruszają się po wyznaczonym terenie. System czujników pozwala im na pracę nawet w ogrodach, które mają skomplikowany układ i aranżację.

Roboty koszące – co trzeba o nich wiedzieć?

Jeśli dotychczas korzystaliśmy z tradycyjnej kosiarki ze zbiornikiem, z którego co jakiś czas musieliśmy wysypywać skoszoną trawę, to pierwszą różnicą będzie już to, że w przypadku robotów koszących nie ma zbiorników na trawę. W tym przypadku wykorzystywane jest mulczowanie, czyli rozdrabnianie skoszonych źdźbeł trawy i pozostawienie jej cienkiej warstwy na trawniku. Jest to także ekologiczny sposób nawożenia gleby – cienka warstwa rozdrobnionej trawy zapobiega parowaniu wody i dostarcza roślinności składników odżywczych.

Warto też dodać, że roboty koszące mogą strzyc trawnik o dowolnej porze (także nocą). 

Wybierając odpowiednie urządzenie powinniśmy przede wszystkim określić, na jakiej powierzchni będzie wykorzystywane, jak wygląda teren, na którym będzie pracować i jakich dodatkowych funkcji oczekujemy. Przy trawnikach do 350 m2 wybór może paść – przykładowo – na robota koszącego Einhell Freelexo 350. Urządzenie to sprawdzi się też w ogrodach o skomplikowanym układzie, gdyż zostało wyposażone w wiele czujników pozwalających na płynne przemieszczanie. Czujniki uderzenia, podniesienia i pochylenia pomagają tego typu urządzeniom wykrywać i omijać przeszkody oraz dostosować pracę do nawierzchni. Wiele z tych robotów potrafi pokonywać wzniesienia.

Komunikacja smartfonem

Niektóre z robotów koszących, na przykład przeznaczony do nieco większych powierzchni Stiga G 600, pozwalają kontrolować koszenie z poziomu smartfona. Inne jeszcze, jak Nac RLM1000-DY, posiadają czujnik deszczu i – dla własnego bezpieczeństwa – nie wyjadą do pracy gdy pada. 

Zabezpieczenia robotów (np. kod PIN) gwarantują, że urządzenie nie zostanie uruchomione przez dzieci. Można im też zaprogramować godzinę rozpoczęcia pracy oraz inne parametry m.in. koszenie cykliczne, by robot sam dbał o odpowiedni wygląd trawnika niezależnie, czy my o tym pamiętamy. 

Ustawienia koszenia pozwalają też zwykle na wybranie wysokości trawy od 20 mm do 60 mm.

Niezależnie od tego, do jakiej powierzchni ogrodu przeznaczony jest dany robot koszący i jakimi parametrami się charakteryzuje, łączy je jedna cecha – podobnie jak roboty sprzątające po zakończonej pracy (lub gdy potrzebuje naładować baterię), wracają do stacji dokującej.

W zakładach produkcyjnych i fabrykach trzeba zadbać o mycie urządzeń w nich funkcjonujących. Inteligentne myjki warsztatowe ułatwiają i przyspieszają pracę w tym zakresie, a także podnoszą bezpieczeństwo. 

Od końca 2021 roku dostępna jest inteligentna myjka warsztatowa Bio-Circle. Firma jest producentem chemii technicznej i przemysłowych urządzeń czyszczących. Jej produkty używane są w wielu warsztatach i działach utrzymania ruchu, także w Polsce.

Inteligentna myjka warsztatowa to produkt, który podnosi skuteczność usuwania najczęstszych zabrudzeń przemysłowych. Użytkownicy cenią również jej wydajność, bezpieczeństwo i aspekty ekologiczne.

Inteligentna myjka warsztatowa  – co to znaczy?

Oczywiście niezmiennie podstawą budowy i funkcjonowania myjki warsztatowej są jej elementy myjące. Jednak w przypadku myjki inteligentnej uzupełnione są one o moduł kontrolny tych urządzeń, który na bieżąco monitoruje docierające z nich dane. 

Dane przetwarzane przez moduł kontrolny inteligentnej myjki to:
– poziom płynu myjącego,
– kondycja płynu myjącego,
– temperatura płynu,
– poziom osadów zgromadzonych na dnie zbiornika,
– temperatura warstwy osadu,
– parametry pracy grzałki i pompy.

Po zebraniu dane przesyłane są do dedykowanego myjce systemu informatycznego. Dzięki temu dział serwisowy diagnozuje na bieżąco stan urządzenia, a użytkownicy otrzymują zalecenia pozwalające na zwiększenie efektywności pracy myjki. Działanie systemu służy także zapobieganiu większości błędów i awarii, które zdarzają się w pracy tego typu urządzeń. To wszystko składa się na zagwarantowanie pracy myjki na optymalnym poziomie skuteczności i wydajności.

– Technologia BIO-CIRCLE GT-i doskonale wpisuje się w ideę Przemysłu 4.0. Automatyczna wymiana informacji pomiędzy urządzeniem, systemem informatycznym a ludźmi – zarówno po stronie użytkowników, jak i wykwalifikowanego zespołu serwisowego – umożliwia stałe utrzymywanie najwyższej wydajności procesu czyszczenia oraz eliminację większości awarii, obniżając jednocześnie koszty eksploatacji – wyjaśnia Renata Nowacka-Hopaluk, Prezes Zarządu Bio-Circle Polska.

Tego typu urządzenia pojawiły się już w śląskich i dolnośląskich zakładach przemysłowych. Technologia nowej generacji pozwala na utworzenie nowoczesnych stanowisk czyszczących części. Zapewnia to użytkownikom mycie szybkie i skuteczne, a także bezpieczeństwo pracy na wszystkich jej etapach. Inteligentna myjka warsztatowa  to także nowość jaką jest stały monitoring kondycji urządzenia. Nie trzeba obawiać się awarii w najmniej spodziewanym momencie czy chwili, w której myjka jest najbardziej potrzebna. Kontrola wewnętrzna pozwala skupiać się tylko na tym, do czego służy myjka – na myciu. 

Źródło: Bio-Circle Polska, nowoczesny-przemysł.pl 

W filmach futurystycznych pojawiały się taksówki, które poruszały się po mieście bez kierowców. Czasem tylko wyzwaniem dla pasażera było jasne komunikowanie potrzeb, by automat zrozumiał, dokąd dana osoba chce jechać i dowiózł ją w konkretne miejsce. W Polsce nadal jest to wizja rodem z filmów sci-fi, ale w Ameryce tego typu pojazdy są już rzeczywistością.

Taksówki Waymo są pojazdami autonomicznymi zamawianymi przez aplikację. Zarządza nimi firma należąca do technologicznego giganta Alphabet. Tego samego, który odpowiada za wyszukiwarkę Google. Cóż, technologie się przyciągają, łączą i przeplatają. Waymo jest światowym liderem autonomizacji pojazdów. Pojazdy tej firmy od lat jeżdżą bez kierowców, a od niedawna służą również pasażerom w ramach usługi Waymo One.

Waymo One uruchomiono w 2018 roku. Jednak dopiero w październiku 2020 r. mogli z niej skorzystać użytkownicy. Na razie przejazdy autonomicznymi taksówkami dostępne są w Phoenix i San Francisco.

Jak skorzystać z autonomicznej taksówki?

W ustawieniach sklepu, z którego pobieramy aplikację, należy ustawić USA jako kraj domyślny. Do tego należy również dodać kartę płatniczą z amerykańskim adresem. Dla turystów chętnych na korzystanie z tej innowacji może to być problem, bo muszą taką kartę posiadać.

Po pobraniu aplikacji zamawiamy pojazd, co jest dość intuicyjne. Oczekiwania na taksówkę trwa od kilku do kilkunastu minut. Autonomiczny pojazd wyposażony jest w zestaw kamer i radarów. Zatrzymuje się w wybranym przez zamawiającego miejscu, a klamki wysuwają się po wybraniu w aplikacji funkcji odblokowania drzwi.

Zapewne podróż taksówką, w której nie ma nikogo poza nami, jest dość nietypowa i zaskakująca. Ale to nowe doświadczenie, które – znając tempo rozpowszechniania technologii – niebawem pojawi się także w innych miejscach poza tymi dwoma amerykańskimi miastami. 

Dalsza obsługa taksówki odbywa się również poprzez ekrany. Tym razem już nie przez ekran telefonu, przez który zamawialiśmy pojazd, a przez ekrany wewnątrz samochodu. To tam znajduje się przycisk rozpoczęcia jazdy.

System w taksówce dba o bezpieczeństwo podróżnych. Pojawiają się komunikaty o zapięciu pasów i funkcjonuje kontrola tego, czy pasy zapięte zostały prawidłowo.  

Pojazdy autonomiczne dobrze radzą sobie w ruchu miejskim, zatrzymują się na skrzyżowaniach, ustępują pierwszeństwa i wykonują manewry zgodnie z przepisami. Potrafią także wykryć pieszego i nawet, gdy przechodzi on w miejscu do tego nieprzeznaczonym, system aktywuje zatrzymanie i przepuszczenie pieszego. 

Samochód z zewnątrz i wewnątrz nie wiele różni się od tradycyjnego. Posiada kierownicę i pedały, jak każde inne auto. Brak tylko osoby, która by to obsługiwała. Twórcy są jednak pewni jego niezawodności i nie obawiają się nie tylko wypuścić na ulice bezobsługowe samochody, ale również oddać je w użytkowanie pasażerów. 

Na razie doświadczyć jazdy autonomiczną taksówką można na ograniczonym obszarze. Pozostaje tylko czekać, gdy technologia pojawi się w innych miastach Stanów Zjednoczonych. Może dotrze nawet do Polski. 

Źródło: moto.pl

Zbliża się nowy rok szkolny, warto przypomnieć, że jakość powietrza, którym oddychają uczniowie w szkolnych budynkach, a także pracownicy biur  i wszystkie inne osoby przebywające dłużej w zamkniętych pomieszczeniach, przekłada się na ich zdrowie i efekty pracy. Odpowiednie czujniki, wsparte przez sieć LoRaWAN, pomagają nie tylko w utrzymaniu dobrego środowiska nauki i pracy, ale mogą też zapewnić długoterminowe oszczędności finansowe.

Poziom dwutlenku węgla w powietrzu wewnątrz pomieszczeń, w których przebywamy powinien wynosić nie więcej niż 1000 ppm. To granica poziomu uważanego za zdrowy i komfortowy dla człowieka. Znane są jednak także badania Instytutu Medycyny Pracy, według których stężenie dwutlenku węgla w szkolnych klasach często przekracza ten poziom. Takie badania prowadzone były w kilkunastu łódzkich podstawówkach. Stężenia dwutlenku węgla nieraz przekraczały tam 4 tys. ppm, a przeciętnie wynosiło 2,5 tys. To poziom, przy którym dzieci nie były w stanie efektywnie pracować. Warto przy tym zaznaczyć, że choć dwutlenek węgla nie jest niebezpieczny dla zdrowia, to jednak przekroczenie pewnego poziomu stężenia tego związku chemicznego, uniemożliwia prawidłową pracę mózgu. Powoduje dekoncentrację, zmęczenie, senność i bóle głowy.

– Odczułem to na własnej skórze w pomieszczeniu, gdzie pracuję – mówi Artur Tomaszczyk, ekspert projektu MdI, czyli MiŚOT dla IoT. – Już pierwsze testy czujników dwutlenku węgla przekonały mnie, że istnieje wyraźna korelacja między moją wydajnością pracy, a tym, czy świeci się czerwona lampka czujnika.

Testy czujników firmy Sencito prowadziły początkowo osoby związane z projektem Polski Internet Rzeczy. Teraz trafiły one też do szkoły w gminie Galewice. Ponieważ współczesne dzieci większość czasu spędzają w pomieszczeniach: szkoła, dom (odrabianie lekcji, komputer), eksperci projektu MdI sugerują, że to właśnie do szkół powinny trafić pierwsze czujniki dwutlenku węgla. Warto jednak podkreślić, że te same czujniki można używać zarówno w automatycznym systemie zarządzającym rekuperacją domową opartym o LoRaWAN, jak i w szkołach, czy biurach.

Czujnikami tego typu mogą zainteresować się rady rodziców lub dyrektorzy szkół, którym zależy na podniesieniu komfortu uczniów. Jednym i drugim powinno zależeć na tym, by uczniowie chłonęli wiedzę w jak najlepszych warunkach. Ponadto zimą, dzięki tym samym czujnikom, uzyskać będzie można konkretne oszczędności. Gdy tylko wskażą dobrą jakość powietrza można przerwać wietrzenie sal i nie tracić ciepła. Optymalne warunki uczenia wcale nie muszą dużo kosztować.